sobota, 21 lutego 2015

"Zachowywać umiar?"

Myślę, że jest właściwy czas na przyjrzenie się sobie i podjęcie jakichś, choćby drobnych, postanowień. A powody? Wielki Post i zbliżająca się wiosna. Warto zrobić coś dla siebie. Wybrałam słowo-hasło "umiar". Uważam, że niesie ono w sobie bogactwo treści mało akcentowanych w życiu codziennym i w naszej samoświadomości. Wyczucie umiaru jest wypadkową wielu ludzkich cech: m.in. mądrości, odpowiedzialności, roztropności, ale też jest uzależnione od kultury, w której wyrośliśmy i od otrzymanego wychowania. Jest efektem realistycznej oceny siebie w konkretnym momencie, miejscu i czasie; wynikiem rozpoznania własnych umiejętności, oczekiwań i aspiracji; rezultatem właściwej oceny rzeczywistości, na bazie znajomości uwarunkowań historycznych i posiadanej wizji przyszłości.Taki wszechstronny ogląd siebie pozwala układać się harmonijnie z otoczeniem i doświadczać poczucia szczęścia.
 Czym więc jest umiar? Jest formą samoograniczania się, unikania krańcowości w postępowaniu, kontrolowania swoich zachowań. Jest umiejętnością wybierania złotego środka, stosowania miary w słowach, czynach, działaniach. Jest wyczuciem przyzwoitości i poprawności w kontaktach międzyludzkich; jest efektem rozwagi, delikatności i taktu w postępowaniu. Jest przymiotem  ludzi rozumnych, harmonijnie zestrojonych z otoczeniem, umiejących wyznaczać sobie realne cele i zadania i realizować się zgodnie z hierarchią ważności i wartości spraw. Wymaga posiadania świadomości siebie, umiejętności krytycznej oceny siebie, powstrzymywania się od nadmiernych ambicji i przeceniania swojej wartości.
Mówi się o umiarze w życiu towarzyskim, w słowach, ruchach, mimice, ubiorze, jedzeniu, piciu... .
Moje postanowienie dotyczy zachowywania umiaru w jedzeniu. Może to banalne, ale ciągle uważam, że powinnam "na tym polu" coś zmienić i poprawić, podjąć próbę kontrolowania "środowiska pokus i osobistych słabości". Chodzi o przestrzeganie własnych ustaleń w kwestii ilości spożywanych posiłków, czasu ich spożywania, ograniczenia podjadania. Jak to zrobić, żeby uzyskać pożądany efekt? Rozpisałam czas jedzenia na godziny, ustaliłam, że będą tylko ograniczenia ilościowe, wyznaczyłam talerze-miary ilościowe, przyjęłam własny sposób kontrolowania siebie (codzienne znaczenie efektów pracy z sobą w dzienniczku). Wiem, że praktyczne wdrażanie umiaru nie jest łatwe. Wymaga zaangażowania rozumu i emocji, wymaga zdecydowania i konsekwencji w codziennym przestrzeganiu postanowień, wymaga posiadania pełnego przekonania do słuszności postanowienia i silnej motywacji w jego wypełnianiu. Dlaczego warto to robić? Bo dopiero wtedy, gdy sami z sobą popracujemy i jesteśmy nastawieni na uzyskanie określonych efektów, wiemy jak trudno realizuje się postanowienia, ile wymagają wysiłku. Te doświadczenia uczą nas pokory, panowania nad własną próżnością i pychą. Nie jest przecież tak, że wszystko idzie zgodnie z planem i wszystko się udaje. Nagrodą za trudy są doświadczenia w zarządzaniu sobą, świadomość trudności, uzyskane efekty w wyglądzie i samopoczuciu. Umiar jest więc efektem rozumnej aktywności w określonych warunkach, przy pełnej determinacji i świadomości potrzeby "zarządzania" własnymi słabościami.

czwartek, 12 lutego 2015

"Karnawałowe bale, zabawy i swawole"

Trwa karnawał i skłania do uczestnictwa w lokalnych atrakcjach przygotowanych na ten czas. Warto wykorzystywać okazje  i cieszyć się wraz z innymi. Ci, którzy z różnych względów nie planują uczestnictwa w karnawałowych "szaleństwach", mogą pomarzyć, powspominać, uruchomić wyobraźnię.
Karnawał - słowo pochodzące od włoskiego "carne vale" oznacza "pożegnanie mięsa". Przypada na okres od Trzech Króli do wtorku przed Środą Popielcową, Jest szczególny w tym, że powinien być wypełniony poczęstunkami, balami, zabawami, hulankami i wszelkiego rodzaju swawolami. Ostatni tydzień karnawału rozpoczyna "tłusty czwartek". Historycznie rzecz ujmując - to czas zajadania się mięsem i wszelkimi "tłustymi pysznościami". Przyjęło się, że w "tłustym tygodniu" należy jeść pączki, faworki, pampuchy, racuchy czy oponki serowe. Każdy według osobistych preferencji, smaków i lokalnej tradycji. I do tego - podobno - nie wolno liczyć kalorii.
Sposób świętowania karnawału przywędrował do Polski z krajów Europy Zachodniej jeszcze w średniowieczu. Podpatrzone wzory "balowania" przejmowały dwory i organizowały biesiady, huczne zabawy z muzyką, bogate w jadło i napitki,  połączone z maskaradami i korowodami przebierańców.
 Wsie nie były gorsze. Ludność wiejska też lubiła się bawić i miała swoje scenariusze organizowania bali. Popularnością na wsi cieszyły się w szczególności odwiedziny domostw przez kolędników oraz odgrywane przez nich wesołe scenki z życia mieszkańców lub takie o treściach religijnych.
Dworskie bale karnawałowe przygotowywano starannie. Do czasów współczesnych czerpiemy z nich inspiracje i wzory. Ważne było wszystko: i wytworne wnętrza, i ich kolorystyka, i przemyślane, pięknie zdobione stroje gości, i nienaganna etykieta, i atmosfera tajemniczości. Przybierały charakter bali przebierańców lub bali maskowych. Bale przebierańców wymagały długiego i starannego przygotowania. Kostium odtwarzanej postaci musiał być bogaty, wyrazisty, dostosowany do warunków fizycznych uczestnika zabawy i zsynchronizowany z charakterem "imprezy". Nieco łatwiej było przygotować się do balu maskowego. Wystarczyła elegancka, długa suknia, i  - uzupełnienie stroju - misternie wykończona maska. Maski równały uczestników balów, zapewniały im anonimowość, ułatwiały kontakty towarzyskie, pozwalały udawać kogoś, kim chcemy być lub przywoływać obrazy z dzieciństwa. W czasie balu twarz mogli odsłonić tylko najbogatsi, ale maska musiała towarzyszyć osobie do końca balu.
Zabawa od najdawniejszych czasów była ludziom bliska. Dawała możliwość oderwania się od codzienności i zaistnienia w świecie wartości duchowych. Sprzyjała realizacji takich potrzeb, jak  zmiany otoczenia, bycia we wspólnocie, zachowań według reguł miejsca i towarzystwa, przeżycia uroczystych i wyjątkowych chwil z osobami, które lubimy, cenimy, podziwiamy. Służyła też dowartościowaniu się poprzez poprawę wyglądu i założenie wytwornego stroju, realizowanie umiejętności przebywania w otoczeniu dekoracji, suto zastawionych stołów i muzyki łagodzącej obyczaje. Od dawna więc wiadomo, że  człowiek w każdym wieku ma potrzebę zabawy i powinien ją zaspokajać. Jest to sposób na zachowanie równowagi psychicznej, dobrego samopoczucia i pewności siebie.
"Miło szaleć, kiedy czas po temu..." Jan Kochanowski

piątek, 6 lutego 2015

"Ludzie bajek są spragnieni..."

Bajki to utwory literackie o krótkiej i łatwej fabule, kończące się pouczeniem (morałem). Są bliskie ludziom w każdym wieku. Ich bohaterami bywają ludzie, zwierzęta, przedmioty, zjawiska realne i fikcyjne Towarzyszą ludzkości od najdawniejszych czasów. Pełnią funkcję kształcącą, wychowawczą i terapeutyczną. Pokazują świat w najróżniejszych jego odsłonach (sytuacje prawdziwe i wymyślone, bohaterowie o cechach dobrych i złych,  problemy znane i nieznane, trudności i różne sposoby ich przezwyciężania). Ukształtowały dorosłych,  kształtują dzieci. Pozostają w pamięci przez całe życie. Mówi się często, że im więcej bajek poznaliśmy w dzieciństwie, tym większa jest nasza wrażliwość i bogatsza osobowość.
Dlaczego bajki są bliskie sercu ludzi dorosłych? Wydaje się, że ciągle bliska jest nam świadomość istnienia cudownego ogrodu Edenu, w którym panował ład, dostatek, łagodność stworzeń, szczęście płynące z beztroski i nieustannego podziwiania piękna przyrody. I chociaż wiemy, że raju już, najprawdopodobniej, nigdy nie będzie,  to ciągle przejawiamy tęsknotę za rajskimi ogrodami, wyspami szczęśliwymi, doskonałym światem.
Autorzy utworów fantastycznych, znający ludzkie tęsknoty, wychodzą im naprzeciw: "podróżują i odkrywają nieznane lądy, zamieszkałe przez idealne społeczeństwa". "Tworzą" opowieści o wyspach szczęśliwych i państwach szczęśliwych, w których rządy sprawują mądrzy przywódcy, panuje sprawiedliwość, społeczeństwa są zjednoczone wokół wspólnych celów, ludzie doświadczają własnego szczęścia we wspólnocie z "tubylcami" i za ich sprawą. W "krainach dobrobytu" mieszkańcy nie muszą pracować, ani też nie muszą mieć pieniędzy. Wszystkie sprawy zawsze układają się po ich myśli. Najważniejsi są oni - ludzie, i ich dobro oraz ich świat duchowy.
 Opowieści o krainach szczęśliwości stanowią odskocznię od "twardej" rzeczywistości. Dają możliwość chwilowego przeniesienia się w świat "nie z tej ziemi", świat marzeń, w którym rekompensujemy niedostatki świata realnego, odzyskujemy wiarę w siebie, dowartościowujemy się, wracamy do równowagi psychicznej, nabywamy sił do "walki" o bliskie i dalsze cele.
Sięgamy po bajki, bo chcemy, choć przez chwilę, przebywać w "krainie wszelkiego dobrobytu " i cieszyć się wszechobecnym i wszechogarniającym szczęściem. Za sprawą bajek spełniają się nasze marzenia, a one - marzenia - dodają sił, pozwalają widzieć świat i  siebie w nim, atrakcyjniej, piękniej, barwniej, doskonalej. Umożliwiają łagodniejsze wychodzenie z życiowych tarapatów, wzbudzają nadzieję, wiarę w siebie, współziomków i ludzkość.
Dzięki marzeniom i bajkom możemy  poczuć się bezpieczniej, uwierzyć, że istnieje miłość i jesteśmy osobami kochanymi, powrócić do beztroskiego dzieciństwa, być uczestnikami przygód oraz realizować własne, odlotowe, pomysły.
Nie wolno nam jednak dłużej pozostawać w świecie fikcyjnym, w którym wszystko jest możliwe. Świat rzeczywisty, realny, ma swoje wymagania. Rządzą nim prawa i prawidłowości, które trzeba znać, poznawać, liczyć się z nimi i stosować je w codziennym życiu. No i, jak wiemy, w realu nie wszystko się realizuje, nie wszystko jest możliwe do zrealizowania i nie wszystko dzieje się po naszej myśli. Rzeczywistość wymaga od nas mobilności, mądrości, roztropności, rozsądku, pracy, uporu w dążeniu do stawianych celów i wiary w swoją skuteczność. Dobrze jest też, gdy sprzyja nam szczęście. Nie jest ono jednak wszechobecne i wszechogarniające.