czwartek, 31 grudnia 2015

"Kalendarze, kalendarze, kalendarze..."


Znalazłam wiersz nieznanego autora, który o kalendarzach mówi dokładnie to, co i ja chciałabym powiedzieć. Oto jego treść:

"Kalendarz"

Otwiera  życia kolejny rozdział,
nowy kalendarz, a w nim pytanie,
ile i jakich będzie miał dni,
i co się z tobą w tym roku stanie?

Masz swoje plany, postanowienia,
chciałbyś odgadnąć co zapisane,
byś mógł odwrócić pechowy los,
lecz kartki milczą zaczarowane.

Kiedy w tej ciszy się zastanawiasz,
czy tylko biernie masz kartki zrywać,
wiedz, że kalendarz wyznacza czas,
na swoje życie sam musisz wpływać.

Od pewnego czasu staram się przygotowywać na użytek domowy kalendarz własny, autorski, artystyczny, złożony z fotografii prezentujących obrany przeze mnie temat. 2016 Rok ilustruję pięknymi i wiele mówiącymi kwiatami piwonii. W sezonie ich kwitnienia biegałam z aparatem fotograficznym po okolicy, aby zgromadzić zdjęcia najpiękniejszych okazów tych kwiatów. Miałam ciągle na uwadze wiersz Czesława Miłosza "Przy piwoniach":

Piwonie kwitną, białe i różowe,
A w środku każdej, jak w pachnącym dzbanie,
Gromady żuczków prowadzą rozmowę,
Bo kwiat jest dany żuczkom na mieszkanie.

Matka nad klombem z piwoniami staje,
Sięga po jedną i płatki rozchyla,
I długo patrzy w piwoniowe kraje,
Dla których rokiem bywa jedna chwila.

Potem kwiat puszcza i, co sama myśli,
Głośno i dzieciom, i sobie powtarza.
A wiatr kołysze zielonymi liśćmi
I cętki światła biegają po twarzach.

Miałam również na uwadze wiele mówiącą symbolikę tej boskiej rośliny. To - jak się ciągle uważa - kwiat królewski, kwiat szczęścia, kwiat symbolizujący radość, bogactwo i zdrowie. Oznacza afektację, czyli przesadę w okazywaniu uczuć i wyrażaniu myśli. Mówi: rozchmurz się i nabierz pewności siebie. Symbolika ta jest mi bliska - stąd też motyw przewodni mojego kalendarza.
Wierzę, że dobra symbolika "rodzi" dobre myśli, powoduje dobre nastawienia do życia, wpływa na szczere życzenia i służy spełnianiu się, w miarę realistycznych, pragnień. Wierzę i wiem, że trzeba "budować" swoje otoczenie w sposób wpływający na dobre samopoczucie, kreatywność i rozwój.
W przeświadczeniu, że czytelnicy bloga myślą podobnie, życzę Wszystkim radości, bogactwa i zdrowia na nadchodzący - 2016 Rok. Mam nadzieję, że w 2016 Roku będą się nam spełniać marzenia, pragnienia i postanowienia!!! Życzę Dobrego Roku na niwie osobistej, rodzinnej i zawodowej. 

wtorek, 15 grudnia 2015

"Podziwiać i rozumieć dekoracje miast na czas bożonarodzeniowy"

Pojawienie się świetlnych dekoracji w miastach, w czasie mikołajkowym, zachęciło mnie do starannego ich obejrzenia. Zwracałam tym razem uwagę na motywy i wzory dekoracyjne.Wcześniej zwykle na dekoracje patrzyłam mniej szczegółowo. Zachwycałam się raczej ilością światełek, ich pulsacją, stosowaną kolorystyką, ułożeniem w przestrzeni W bieżącym roku ciekawość, uwagę i myślenie skierowałam na kształty, ich symbolikę i przesłanie zawarte w dekoracjach.
Jakie wzory i kształty elementów ozdobnych występują najczęściej? jaka symbolika łączy się z poszczególnymi elementami dekoracyjnymi? jakim zdaniem można ująć świąteczną myśl przewodnią  na podstawie obejrzanego świetlnego wystroju przestrzeni?
Oto zestawienie zebranych informacji:
- gwiazda - symboliczna oznaka Boga, bóstwa, boskiego oka, anioła, wzniosłych, nieosiągalnych idei; gwiazda 5-ramienna w chrześcijaństwie symbolizuje gwiazdę ze Wschodu, a więc światło, wiedzę, doskonałość; gwiazda 12-ramienna, czyli splecione z sobą dwa heksagramy to biblijny znak Jezusa i chodzących z nim dwunastu apostołów - przyciąga pomyślność,dobrobyt materialny, obdarza szczęściem;
- świeczki, światełka elektryczne (choinkowe) - rozpraszają ciemność, oznaczają zwycięstwo światła nad ciemnością; wieczność;
- święty Mikołaj - oznacza dzieciństwo, tajemnicę, magię Świąt BN, służy nauce rozróżniania dobra i zła (prezenty dla grzecznych, rózga - przestroga dla niegrzecznych);
 - anioł - to ochrona, pomyślność, dobroć, szczęście;
- choinka - oznacza las, naturę, całe stworzenie;
- bombka choinkowa - podobnie jak wszelkie inne okrągłe ozdoby choinkowe - jest oznaką harmonii, pełni, całości, całości stworzenia;
- łańcuch choinkowy - silne więzi rodzinne, jedność, wspólnota;
- dzwonki, dzwony - informują o ważnych wydarzeniach, służą sprawom boskim - podkreślają ich tajemniczość;
- trąbka - zawsze obwieszcza ważne rzeczy i dobre nowiny;
- sople lodu - zwiastują zakończenie sporów, które dręczą i męczą;
- wąż świetlny - symbol dwubiegunowości istoty ludzkiej: z jednej strony - symbol szatana, z drugiej - symbol mądrości Boga, a więc biegun zimny i biegun gorący. W zależności od tego, który biegun będziemy realizować - takimi się uczynimy. W nagrodę dostaniemy... albo śmierć, albo życie wieczne.
- korona - symbol władzy i potęgi;

Kolorystyka ozdób i dekoracji ma też swoje znaczenie i wymowę.
- kolor zielony - symbol nadziei;
- kolor czerwony - ochrona przed złymi mocami, oznaka siły życiowej;
- kolor złoty - znak wieczności i doskonałości.

Dekoracje podkreślają znaczenie obchodzonego Wydarzenia. Warto wieczorem wybrać się na rynek miasta (lub w inne, ważne, a udekorowane miejsce miejscowości zamieszkania), przyjrzeć się dekoracjom, zachwycić się mnogością kształtów i światełek oraz odczytać myśl świąteczną na podstawie zastosowanych kształtów w dekoracji i ich symboliki.

środa, 9 grudnia 2015

"Teatr - jasełka, misteria, szopki, widowiska"

"Jeśli dwóch ludzi rozmawia, a reszta słucha ich rozmowy - to już jest teatr." (Gustaw Holoubek)

Czas Bożego Narodzenia mobilizuje niektórych ludzi do aktywności twórczej, a więc włączania się w przygotowywania szopek, inscenizacji, jasełek - i - późniejszego prezentowania własnych/ zespołowych  "osiągnięć" w różnych miejscach, środowiskach - przy okazji stosownych okoliczności okresu świątecznego.
Popularne dziś formy przedstawień bożonarodzeniowych mają swoje źródła jeszcze w kościelnych misteriach średniowiecznych. Wywodzą się z kultury klasztornej i ludowej. Łączą treści religijne z obyczajami i współczesnymi realiami. Opowiadają historię narodzenia Jezusa w Betlejem i historię spisku Heroda.  Swą nazwę wywodzą od "żłobu"- miejsca narodzin Jezusa - nazywanego w dawnej polszczyźnie słowem "jasło".
Dlaczego o narodzinach Jezusa opowiadamy w formie przedstawień teatralnych?
- bo teatr - jest w stanie, umie i chce - pokazać wszystko co ludzkie, w całej przebogatej gamie barw, kolorów, wzlotów i upadków;
- bo w teatrze jest możliwe docieranie do "Tajemnicy Istnienia";
- bo w teatrze człowiek się odradza ze znużenia i "opancerzenia" - zauważa drugiego człowieka i przezwycięża swoją senność i marazm;
- bo teatr za pośrednictwem bohatera budzi sumienia - kształtuje oceny, postawy i poglądy wobec różnych spraw i problemów.;
- bo teatr zmusza do aktywności intelektualnej, rozwija wyobraźnię, abstrakcyjne myślenie, umiejętność kojarzenia i syntetycznego ujmowania zjawisk;
- bo teatr podejmuje najistotniejsze problemy współczesnego człowieka, stawia zapytania, niepokoi;
- bo teatr posługuje się metaforyką, znakami, symbolami, skojarzeniami, które rozwijają spostrzegawczość, uczą dostrzegać, odczytywać, rozumieć;
- bo teatr jest formą zabawy publicznej - dostarcza przyjemności, pokazuje inność, odmienność.
- bo teatr integruje osobowość - łagodzi wewnętrzne rozterki i konflikty;
- bo widz w teatrze może oglądać jednocześnie teraźniejszość, przeszłość i przyszłość oraz rzeczy ze świata realnego i te z obszaru świata marzeń, snów, tęsknot, wspomnień;
- bo w teatrze rodzi się więź  łącząca ludzi wspólnie oglądających spektakl i przeżywających to konkretne,  niepowtarzalne wydarzenie sceniczne;
- bo teatr potrafi zaspokajać intelektualne, ekspresyjne, emocjonalne i estetyczne potrzeby człowieka.

Każdy spektakl jest sumą wypowiedzi artystycznych, złożonych z myśli dramaturga - autora scenariusza, intencji reżysera, interpretacji aktorów, koncepcji plastycznej scenografa, nastroju stworzonego przez autora oprawy muzycznej, reakcji i temperatury widowni.
Uczestnicy widowisk dobrze wiedzą, że każda inscenizacja stanowi najbardziej wszechstronną formę przedstawienia tematu - angażuje "całego" człowieka -jego umysł, emocje i wszystkie zmysły. Nie ma więc wątpliwości, że jasełka - i  inne, stosowane w przekazie treści religijnych formy teatralne - dobrze służą zainteresowaniu treściami religijnymi i  zbliżaniu ludzi do Boga.

wtorek, 1 grudnia 2015

"Regionalizm - wiedza i szacunek dla lokalnych wartości"


Grudzień - ostatni miesiąc roku kalendarzowego, czas uśpienia i wyciszenia  w świecie przyrody. Czas ten służy ludziom do zbierania myśli i dokonywania podsumowań.
Długie wieczory pozwalają znaleźć chwile na słuchanie własnych myśli i własnego serca. Ułatwiają znalezienie momentów na przypomnienie i  odtworzenie w pamięci, ważnych ( prywatnie i środowiskowo) miejsc i dat historycznych, ważnych zdarzeń i okoliczności ich wystąpienia, ważnych i zasłużonych osób - i - związanych z nimi filozofii postępowania czy realizowanych przez nie inicjatyw. W tym okresie mamy też możliwość wygospodarowania czasu na czytanie książek i tekstów historycznych, pomocnych w lepszym rozumieniu dziejów regionu, środowiska, kraju.
Długie wieczory można, trzeba, należy (i warto) wykorzystywać na przeglądanie i porządkowanie posiadanych, zbiorów rodzinnych zdjęć, widokówek, broszur, książek. To dobra okazja, by uświadomić sobie, jak cenne rzeczy mamy w domu, czego dotyczą, co w związku z nimi powinniśmy wiedzieć, czego dotychczas nie wiedzieliśmy, co należy - dla pełnego obrazu analizowanej rzeczywistości - jeszcze poszukać, poznać, przeczytać. Warto zrobić rozpoznanie historycznej wartości posiadanych (w domu) "materiałów" i znać ich wartość sentymentalną.
Porządkowanie ułatwia tworzenie - we własnej świadomości - obrazu minionego czasu - i - obrazu osobistego, lokalnego"zakorzenienia". Będzie też prowokować do stawiania pytań i szukania na nie odpowiedzi.
Przeglądanie domowych półek na pewno wywoła pytania o regionalizm - czym jest? jak go rozumieć?
Odpowiedź: zjawisko naturalne. Wyrasta z poszukiwania przez nas tożsamości kulturowej. Chcemy znać swój region, jego możliwości i odmienności. Chcemy znać wydarzenia z przeszłości - i - bieżące problemy środowiska. Chcemy wiedzieć, jak przekazywała i przekazuje tradycję nasza rodzina. Mamy obowiązek i chcemy wiedzieć, jak rodzina kształtowała i kształtuje wartości moralne swoich członków. Chcemy poznać i ocenić kwestię pielęgnowania w rodzinie dziedzictwa kulturowego przodków. Wiemy, że ważną rolę w naszym życiu odegrała (i pewnie ciągle odgrywa) szkoła/szkoły. Chcemy przyjrzeć się jej/im z uwagą, przywołać wspomnienia, "zobaczyć ją/je wczoraj, dziś i jutro".

Regionalizm to prąd społeczno-kulturowy dążący do zachowania swoistych cech kultury danego obszaru. Jego zadaniem jest utrzymanie, odrodzenie i propagowanie odrębności kulturowej poszczególnych regionów kraju i ochrona rdzennych wartości. "Mała Ojczyzna", w której żyjemy, przyczynia się do świadomego orientowania się w wartościach własnego regionu i kształtuje poczucie tożsamości społecznej, kulturowej, lokalnej. Znajomość własnego dziedzictwa rodzinno-lokalnego uświadamia istnienie odrębności regionalnych (gwara środowiskowa, wyznawana religia, zasiedziałość terytorialna, genealogia historyczna, tradycje, zasady i normy zachowań w rodzinie, środowisku,...). Chcemy tę wiedzę mieć, zdobywać, chronić, zamykać w sobie oraz przechowywać dla potomnych. Chcemy opowiadać bliskim o ważnych, cennych wartościach rodzinnych i o ważnych, cennych wartościach wspólnoty kulturowej, do której należymy. Uważamy, że nasz mikroświat jest pierwotny i nadrzędny w stosunku do makroświata i wartości uniwersalnych. Chcemy znać kulturę przodków i być "wpisanymi" w ich dziedzictwo kulturowe. Wiemy, że tylko na bazie posiadanych - i dobrze pojmowanych - kompetencji kulturowych możemy otwierać się na innych, obcych, nieznanych, odmiennych kulturowo - i mówić o "europejskości", tolerancji, prawach człowieka.

poniedziałek, 23 listopada 2015

"Andrzejki - kultura i tradycja"

"Na świętego Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja".

Poszukując dziedzictwa kulturowego oraz własnych korzeni odwołujemy się do obszarów wiejskich. Badania pokazują - a i bez tych badań dobrze wiadomo - że tożsamość społeczeństwa polskiego bierze się ze wsi i oparta jest na wiejskiej kulturze. Społeczeństwo polskie ma chłopski rodowód, a u podstaw kultury narodowej leży w znacznej mierze kultura ludowa.
Jeszcze kilka lat temu, zdecydowana większość Polaków mieszkała na wsi. Obecnie na obszarach wiejskich  nadal mieszka nie mało ludzi - jest ich ok. 40%  ogółu mieszkańców Polski. W większości, pielęgnują oni tradycję i kulturę, tworzą ją i krzewią, są z niej dumni.
 Myśląc o narodowej kulturze, mamy na uwadze także (a może głównie?) te jej elementy, które wywodzą się z kultury ludowej.tj. muzyka ludowa, stroje ludowe, zwyczaje ludowe, tradycja ludowa. Poznawanie tejże kultury, w różnych jej odsłonach, jest drogą poszukiwania własnych korzeni kulturowych. Rzecz polega na gromadzeniu odpowiedzi na ważne pytania: kim jesteśmy? skąd pochodzimy? kim byli nasi przodkowie? jak wygląda historia rodziny? jaka jest historia  miejscowości, w której mieszkamy?

W kalendarzu imprez - uświęconych tradycją - znajdują się - będące tuż, tuż - andrzejki. Ich świętowanie (tradycyjnie) przypada na koniec roku kościelnego i ma (a może bardziej miało!) charakter "matrymonialny". Motywem przewodnim tego dnia była - ale też ciągle jest - wróżba, a więc przepowiadanie przyszłości na podstawie symbolicznych przesłanek. Kiedyś - w dniu 29 listopada - wróżyły sobie tylko dziewczęta. Wierzyły, że wróżby w dzień św. Andrzeja mają znaczenie prorocze, a więc "wskażą"  kandydata na męża oraz czas zamążpójścia. Dokładały one wszelkich starań, aby spełnić wszystkie! (wymagane przekazem) "warunki"  pomyślności w życiu osobistym, a więc: i odprawiały modlitwy do św. Andrzeja, i pościły, i nacierały drzwi czosnkiem dla odstraszenia upiorów... .
Najbardziej znana, a dziś już tradycyjna wróżba, to lanie gorącego wosku na wodę i interpretowanie cienia rzucanego na ścianę przez uzyskany z wosku kształt. W "trosce" o dobre zamążpójście panny musiały tez jeszcze dodatkowo zajrzeć do studni. W niej "podobno" można było zobaczyć odbicie w wodzie przyszłego męża.
 Dziś andrzejki to tylko pretekst do zabawy. Dotyczy zarówno dzieci, jak i dorosłych. Obecnie - w dniu św. Andrzeja - wróżą sobie ci, którzy chcą się zabawić - niezależnie od wieku, płci i stanu cywilnego. Wróżby nie obejmują już tylko spraw matrymonialnych. Dotyczą wszystkich zagadnień dnia codziennego. Obecnie "chcemy znać" proroctwa zarówno te z dziedziny uczuć, jak też i te z innych obszarów naszego życia. "Interesuje" nas i zawód, i zatrudnienie, i  finanse, i realizacja planów, i sprawy gospodarcze, i sprawy biznesowe, i polityka....
Andrzejki a tradycja?  Świętujemy je nadal. Zwiększyły się jednakże oczekiwania. Od organizatorów wymagamy starannego przygotowania zabaw zespołowych, estetycznego wystroju lokalu, wyszukanej konsumpcji, miłej obsługi. W warunkach domowych kryteria są bardzo podobne. Cenimy sobie bardzo pomysłowość i dobrą organizację.
Ponieważ zabawy łączą ludzi -  chcemy tradycję nadal pielęgnować.  Chcemy organizować zabawy i sprzyjać kontaktom międzyludzkim, towarzyskim i przyjacielskim. Chcemy też bywać uczestnikami zabaw, bo każda zabawa służy regeneracji sił i odstresowaniu organizmu. 

sobota, 14 listopada 2015

"Wielokulturowość i migracje ludności"

Jesteśmy uczestnikami rozwoju cywilizacji, w której dochodzi do unifikacji kultury oraz spychania na dalszy plan kultur poszczególnych grup etnicznych i kultur poszczególnych narodów. Tworzenie się kultury globalnej skutkuje zatracaniem się odrębności etnicznej i narodowej mniejszych i większych grup społecznych. Nie jest to dobre. Chodzi przecież o poszanowanie każdej z kultur, pielęgnowanie różnorodności, współpracę, uzupełnianie się, a nie o eliminację, zwalczanie czy spłaszczanie kulturowego dorobku i kulturowej wyrazistości.
Współistnienie kultur - zjawisko ze wszech miar pożądane,oczekiwane, pozytywne. Powinno zawsze opierać się na procesie wzajemnego poznawania dorobku kulturowego, chęci wzajemnego porozumiewania się, przestrzeganiu zasad dobrej współpracy oraz prowadzeniu stałego i konstruktywnego dialogu.
Wielokulturowość może istnieć także w przypadku, gdy różne kultury funkcjonują obok siebie -choć - na jednym obszarze. Taki stan jednak nigdy nie zadowala. Powoduje, że ludzie, co prawda, żyją w swoich kulturach, ale nie chcą lub nie mogą (z jakichś powodów) się integrować, nie ma między nimi wymiany kulturowej, nie ma współpracy, nie ma zgodnego i twórczego współistnienia. Żyją więc we wzajemnej izolacji czyli w tzw. gettach, a taki stan zaprzecza pożądanemu, dobrze pojętemu współistnieniu kultur.

Polska jest krajem, w którym zgodnie żyją - od dawna - takie grupy etniczne, jak Białorusini, Ukraińcy, Litwini, Tatarzy. Grupy te integrują się oraz pozostają w stałym i wzajemnym - z Polakami - dialogu. Współistnienie oparte jest więc na wzajemnym słuchaniu siebie, respektowaniu uwag i oczekiwań, szacunku i porozumieniu.
Czy w związku z zalewającą Europę, ogromną liczebnie, ciągle niekontrolowaną migracją uchodźców afrykańskich jesteśmy otwarci na podobną akceptację w obrębie naszej państwowości?
Uważam zdecydowanie, że nie. Kultura uciekinierów afrykańskich jest całkowicie odrębna od naszej, niechętna jakiejkolwiek integracji, niezrozumiała dla nas, kontrolowana przez islam i do tego jeszcze - generująca ten zawsze zaskakujący i bulwersujący - prowadzony od lat - bezwzględny terroryzm.
Nawet jeśli rozum mówi nam, że ludziom w potrzebie należy pomagać, to intuicja i instynkt samozachowawczy nawołują do daleko idącej ostrożności.
Popatrzmy też na to, co robią silniejsi od nas ekonomicznie, rządzący Światem i doświadczeni życiem Amerykanie, Żydzi, czy kraje arabskie. Oni od początku ich nie chcą i nie przyjmują - boją się terroryzmu, którego smak znają.  "Dmuchają na zimne", wiedzą, że "strzeżonego Pan Bóg strzeże".

Trzeba jeszcze wspomnieć o jednym - o ludzkich zachowaniach płynących z "konstrukcji" każdego z naszych organizmów. Zetknięcie z innymi, różnymi od nas, obcymi kulturowo - uruchamia reakcje psychologiczne. Inność w otoczeniu powoduje powstawanie niekontrolowanych odczuć, emocji, nastawień. Boimy się zmian. Z lęku przed zburzeniem istniejącego i zaakceptowanego przez nas porządku rodzi się nieufność i wrogość. Agresja dopełnia wszystkiego co najgorsze. W sposób najbardziej brutalny chcemy zawsze bronić dotychczasowego stanu posiadania.

Ostatnie zamachy w Paryżu z licznymi ofiarami i poszkodowanymi na pewno wpłyną na otrzeźwienie rządzących. Trzeba koniecznie powstrzymać falę uchodźców i "prześwietlić" tych, którzy już dotarli do Europy. Grzechem zaniedbania byłoby doprowadzenie do chaosu w imię naiwnie pojętej troski o uchodźców - ludzi odmiennej religii, tradycji, kultury. Ilość "przybyszów" również nie służy przyjaznej integracji. Należy emocje i "dobre wychowanie" odłożyć na dalszy plan, a włączyć zdrowy rozsądek i rozum.

sobota, 7 listopada 2015

"Święto Odzyskania Niepodległości przez Polskę"

11 Listopada - dla Polaków ważna data. Po 123 latach zaborów (1795 -1918) Polska odzyskała niepodległość. Jesienią 1918 roku dobiegła końca I wojna światowa, która przyniosła klęskę wszystkim trzem zaborcom. Rosja pogrążyła się w zamęcie rewolucji i wojnie domowej, wielonarodowa monarchia austro-węgierska rozpadła się i chyliła się ku upadkowi, Niemcy uginały się pod naporem wojsk Ententy. Widząc klęskę zaborców, Polacy zaczęli przejmować władzę wojskową i cywilną tworząc zręby przyszłego państwa polskiego. 10. listopada 1918 r. do stolicy nowej Rzeczpospolitej wrócił, zwolniony z więzienia w Magdeburgu, Józef Piłsudski. Rada Regencyjna przekazała mu władzę i podporządkowała się Wodzowi Naczelnemu. Piłsudski przejął władzę następnego dnia tj. 11. listopada 1918 r. Na ulicach i placach polskich miast zaistniał nastrój wielkiego świętowania.
Dzień 11 listopada 1918 r. stał się więc i dniem kapitulacji Niemiec na froncie zachodnim (a więc dniem zakończenia I wojny światowej) i dniem przekazania przez Radę Regencyjną władzy Józefowi Piłsudskiemu.
Od tej historycznej daty mija 97 lat. Pytania: czy mamy świadomość dziejową własnego kraju na przestrzeni wieków i tych 97 lat? czy interesujemy się historią i niezmiennie uważamy, że jest ona "nauczycielką życia"? czy i na ile znajomość historii pozwala nam lepiej rozumieć bieżącą rzeczywistość gospodarczą, kulturalną i polityczną?
Doskonałą sprawą jest gromadzenie wiedzy (w tym historycznej) we własnym zakresie. Sprzyjają temu m.in. muzea.
Tak się składa, że listopad w wielu muzeach jest miesiącem nieodpłatnego oglądania zbiorów. Warto odwiedzić choć jedno muzeum w okolicy i spojrzeć, po swojemu, na zgromadzony tam materiał historyczny.
Muzea w swoich założeniach są instytucjami pamięci. Ich głównym zadaniem jest gromadzenie, zabezpieczanie, opracowanie naukowe i udostępnianie istotnych elementów kultury. To także miejsca intelektualnych przeżyć i spotkań ze światem piękna i różnorodności zgromadzonego dziedzictwa. Zbiory muzealne opracowane są zawsze zgodnie z najnowszą wiedza naukową. Eksponaty ustawiane są według wyrozumowanych schematów podziałów, klasyfikacji i hierarchizacji.Naukowe porządkowanie zbiorów doprowadziło do wyodrębnienia specjalistycznych instytucji muzealnych: muzeów przyrodniczych, archeologicznych, etnograficznych, historycznych, rzemiosł,... - i każde z nich funkcjonuje zgodnie z rytmem własnej dyscypliny naukowej.
Wystawy i dostosowane do nich programy edukacyjne mają za zadanie zainspirować widza do własnych przemyśleń i poszukiwań.
Jacques Hainard - dyrektor jednego z nowatorskich muzeów szwajcarskich tak charakteryzuje rolę muzeów:
"Wystawiać, to burzyć harmonię.
Wystawiać, to zakłócić komfort intelektualny widza.
Wystawiać, to budzić emocje, złość, chęć dowiedzenia się więcej.
Wystawiać, to używać języka specyficznego dla muzeum, a złożonego z przedmiotów, tekstów i ikonografii.
Wystawiać, to podporządkować przedmioty teorii, przesłaniu lub opowieści, a nie odwrotnie.
Wystawiać, to sugerować istotę rzeczy poprzez dystans krytyczny naznaczony ironią, humorem i ośmieszeniem.
Wystawiać, to walczyć z uprzedzeniami, stereotypami i głupotą.
Wystawiać, to intensywnie przeżywać wspólne doświadczenie."

Przy okazji pobytów w różnych miejscowościach namiętnie odwiedzam muzea lokalne i regionalne. Uważam, że są to miejsca przyjaźnie nastawione do widza i otwierające się na jego potrzeby poznawcze. Skorzystałam wiele. Odnalazłam tropy do wielu wątków, które mnie interesowały. Poznałam tematy, którymi warto się bliżej zainteresować. Jestem wdzięczna przewodnikom po muzealnych zbiorach za ich wiedzę i umiejętność jej przekazywania. Stwierdzam, że w muzeach pracują pasjonaci historii (tylko z takimi się spotkałam), którym warto się pokłonić i podziękować im za szerzenie wiedzy o przeszłości wśród wszystkich zainteresowanych. Zachęcam do odwiedzania muzeów i zgłębiania historii, tradycji i kultury własnego kraju, a także wszystkich krajów okolicznościowego pobytu. Wiedza historyczna pozwala mieć osobisty stosunek do świętowanych uroczystości i świadomie świętować te uroczystości! A o to przecież chodzi.

czwartek, 29 października 2015

"Czas zadumy nad przemijaniem"

Kazimierz Przerwa-Tetmajer
"Ale jest sen"

Ale jest sen, widzenie,
wiara, że tam, w górze,
jest jakieś odpłacenie,
jakiś zwrot w naturze,
że tam, kto tu chciał kochać
i szukał miłości: znajdzie ją;
kto chciał zbawiać: zbawia;
kto czuł siłę
świecić wśród gwiazd,
wirować będzie wśród światłości;
że może, gdy zrzucimy
z siebie ciało zgniłe,
przeistoczeni w duchy
w jednej chwili,
powiemy, że zdawało nam się,
żeśmy żyli...

Przeminął czas siewu, kwitnienia, zbioru plonów. Opadają pożółkłe i zrudziałe liście z drzew. Refleksja przychodzi sama - przyroda przemija. Po czasie zimowego odpoczynku - już w następnym roku kalendarzowym - powróci w nowej, pięknej, pełnej nadziei i bogactwa, odsłonie. Tak toczy się życie na Ziemi i ma to głęboki sens.
Data Święta Zmarłych pozostaje w ścisłym związku z rytmem przyrody. Przypada na czas, gdy ona - przyroda - jest gotowa do"snu". Fakt ten ma swoją wymowę.

Porządkowanie grobów, odwiedzanie cmentarzy, przynoszenie kwiatów, zapalanie zniczy - to zachowania płynące z szacunku dla zmarłych i wynikające z tradycji. Musimy do nich dołożyć jeszcze dobre wspomnienia. Postarajmy się więc przywołać w pamięci takie momenty z życia osób zmarłych, które oceniamy jako znaczące, kształcące, wesołe, pouczające.
Wspomnienia tworzą "czas" przynależny naszej biografii. Łączą przeszłość z teraźniejszością i przyszłością. Dobre wspomnienia pozwalają dobrze funkcjonować w realiach współczesnych. Stanowią wartość, na której budujemy naszą siłę, hart ducha, optymizm, radość życia. Pamięć ludzkich cnót i ludzkiego dobra jest doskonałym "budulcem"naszej pożądanej, zrównoważonej osobowości.

Pobyty na cmentarzach stanowią okazję do zwrócenia uwagi na różnorodność nagrobków i ich różną wymowę. Pozwalają odczuć klimat cmentarzy starych - historycznych i nowych - stosunkowo krótko funkcjonujących. Pozwalają wspominać krewnych, sąsiadów, bliskich oraz wielu zasłużonych dla naszej Ojczyzny. Jak zawsze, bywają także czasem spotykań z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Cisza, zaduma, troska, serdeczność i wzajemny szacunek pomogą  nam dobrze przeżyć ten trudny, ale niezwykle ważny dla naszej tożsamości, dzień.
Myśl Antoine de Saint-Exupery'ego dobrze oddaje sens ludzkiego życia i sens corocznego świętowania Święta Zmarłych:
 "Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło: i zwyczaje, i święta rodzinne, i dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest, by żyć dla powrotu".

środa, 21 października 2015

"Wybory parlamentarne 2015"

Nie jest tak, że polityka wcale mnie nie obchodzi. Ona - czy tego chcę czy nie - znacząco wpływa na moje myślenie, samopoczucie, marzenia, plany. Wypowiedzi polityków prowokują do zadawania sobie pytań, skłaniają do porządkowania myślenia o rzeczywistości, mobilizują do przyglądania się, po raz n-ty, sobie, otoczeniu, Ojczyźnie, światu.
Śledzę z uwagą kampanię wyborczą 2015. Przyglądam się programom, liderom partii, analizuję kandydatury z okręgów wyborczych, wsłuchuję się w wypowiedzi ludzi będących na listach wyborczych do parlamentu.
Czego oczekuję od osób z list wyborczych? 
Przede wszystkim szukam silnych osobowości tzn. ludzi posiadających wiedzę, doświadczenie, logiczne i zdroworozsądkowe poglądy na rzeczywistość, pewnych siebie, posiadających zasady, których się trzymają, potrafiących realistycznie oceniać bieżące zdarzenia i przewidywać ich dalekosiężne skutki, samodzielnych myślowo, wierzących w głoszone tezy, odpornych na trudności, przeciwności i stres. W polityce powinny znaleźć się tylko osoby dojrzałe, bystre, gotowe do współpracy w osiąganiu celów, nie pozwalające sobą manipulować, nie uwikłane w zależności i powinności, szanujące uznane normy społeczne i wrażliwe na potrzeby innych.
Od liderów partii politycznych oczekuję: wyobraźni w kwestii rozwoju Ojczyzny, przekonania do słuszności głoszonego programu, siły charakteru wynikającej z osobistych przekonań, umiejętności i możliwości, pewności siebie, odporności na krytykę i stres, umiejętności prowadzenia dyskusji z przeciwnikami politycznymi, umiejętności skupiania wokół siebie ludzi wartościowych, uczciwości i prawdziwości w słowach i czynach, a także - co jest oczywiste - skuteczności działania.

Co obserwuję w kampanii wyborczej 2015? W oglądanych i słuchanych wystąpieniach i debatach kandydatów do władzy, mężczyźni prezentują się lepiej od kobiet. Mówią o swoich programach z przekonaniem i logiką. Nie stosują "ostrzegania" przed przeciwnikiem politycznym. Starają się być rzeczowi, wiarygodni, pewni siebie, odpowiedzialni za słowa. Patrzą na politycznych przeciwników z życzliwością. Stwarzają wrażenie poczucia bezpieczeństwa.
Kobiety - liderki partii politycznych, przez cały czas pokazują się jako osoby zalęknione, pełne obaw i wątpliwości, miałkie, nijakie, niekonkretne, bez wewnętrznego potencjału, nie odporne na przeciwności i stres.
Urzędującą premier rządu chciałam widzieć jako osobę z doświadczeniem politycznym, a więc konkretną, pewną siebie, wyrazistą, logicznie odpowiadającą na pytania. Wcale się tak nie zaprezentowała.
Z wielkim smutkiem stwierdzam - kobiety nie przekonały mnie do siebie. Ich wystąpienia były, według mnie, tylko "babskim gadaniem". Szefowe partii politycznych muszą być, zarówno w kampanii wyborczej jak i poza nią, uosobieniem siły, potencjału, konkretu, logiki. Polityka to rodzaj matematyki, w której trzeba umieć się sprawnie poruszać.
Polityka nie lubi też emocji i osobistych słabości - tych cech osobowych nie wolno wyborcom pokazywać. Należy je gdzieś bardzo, bardzo głęboko schować.

środa, 14 października 2015

"Dzień Edukacji Narodowej"

Dzień Edukacji Narodowej to polskie święto oświaty i szkolnictwa wyższego ustanowione 27 kwietnia 1972 r..Upamiętnia rocznicę powstania Komisji Edukacji Narodowej, która została utworzona z inicjatywy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i zrealizowana przez Sejm Rozbiorowy w dniu 14 października 1773 roku. Potocznie dzień ten jest - ciągle - nazywany Dniem Nauczyciela.

Tyle historii. A teraz refleksja osobista. W Dniu Edukacji Narodowej moje serce zawsze bije mocniej. Odzywają się wspomnienia z lat szkolnych (moich i moich dzieci) oraz przychodzą do głowy myśli wynikające z bieżącej obserwacji szkolnictwa w Polsce.
Moja ocena moich szkolnych lat i czasu pobierania nauki oraz moich nauczycieli, którzy prowadzili mnie przez zakamarki wiedzy, jest bardzo wysoka. W życiu miałam szczęście, na wszystkich szczeblach nauki, spotkać samych dobrych - a nie przesadzę, gdy powiem - wspaniałych nauczycieli. Zawsze patrzyłam na nich z podziwem i uwagą, starałam się rozumieć ich intencje i przesłania. Nie oczekiwałam, że Oni się za mnie nauczą, ale wychwytywałam skrupulatnie wskazywane przez Nich trendy i kierunki pożądanego rozwoju.
Moi Nauczyciele byli ludźmi honoru, skromności, pokory, szacunku dla każdego ucznia i każdego człowieka - niezależnie od wyglądu, stanu posiadania, wyznawanej religii, pozostawania w określonych układach politycznych czy koleżeńskich. Emanowali pogodą ducha, serdecznością, opiekuńczością, troską o nasz - uczniów - los. Starali się wymagać, podpowiadać i pomagać - na miarę swojej wiedzy i umiejętności.
Za wszystko - mam dla Nich ogromny szacunek i wdzięczność. Gdyby była taka możliwość, chciałabym się z każdym z Nich spotkać, uścisnąć dłoń i powiedzieć- w sposób bezpośredni, otwarty i bezpretensjonalny - DZIĘKUJĘ!
Myślę, że szacunek dla nauczycieli wynosi się z domu rodzinnego, W rodzinie uczymy się słuchania siebie nawzajem, rozumienia siebie nawzajem, realizacji potrzeb i marzeń całej rodziny, ale też poszczególnych jej członków, uczymy się potrzeby niesienia sobie nawzajem, ale też i innym, pomocy,  uczymy się pracy i współpracy w realizacji życiowych planów.
Rodzina jest też miejscem rozmów o szkole i postępach "młodych" w nauce. To w niej kształtuje się i ukierunkowuje nasz sposób patrzenia na siebie, nauczycieli i szkołę.
A w rozwoju liczy się posiadanie zaufania do swoich przewodników. Jeżeli mamy zaufanie do nauczycieli, chcemy z nimi współpracować i zgłębiać obszary naszej niewiedzy. Czerpiemy z tej współpracy radość, wdzięczność i poczucie szczęścia.

Przytoczę jeszcze - kilka słusznych, według mnie, myśli:

"Nauczyciel ociera się o wieczność. Nigdy nie może stwierdzić, gdzie kończy się jego wpływ". (Henry Adams)

"Nauczyciel widzi więcej niż tylko twarze dzieci - stara się zobaczyć ich dusze". (B. Cage)

"Kto chce się uczyć, nauczy się u nauczyciela niezbyt mądrego, kto zaś nie chce - nie nauczy się u najlepszego". (Mikołaj Gogol)

"Jest jedna forma wyrażania sympatii nauczycielowi: uczenie się (J. Kurczab)

"Uczenie jest niekończącą się podróżą". (Donna Bulger)

"Najcenniejszym i najtrwalszym podarunkiem, jaki można dać dziecku, jest wykształcenie".

Nic dodać, nic ująć... .

niedziela, 11 października 2015

"Humor lekarstwem na jesienny stres i depresję"

Krzysztof Klenczon śpiewał: "Jesień idzie przez park". I właśnie teraz jest ten czas. Pożółkłe, spadające liście przypominają, że kończy się pewien okres życia przyrody. Jesienne widoki  przywołują pytanie: co zrobiliśmy od wiosny do jesieni? co nam się udało? z czego jesteśmy zadowoleni? co w przyszłości chcemy zrobić, poprawić, zmienić, zmodyfikować ?
Szczęśliwe życie to wewnętrzna siła porządkowania wszystkiego co wokół nas i w nas. Chaos nie pozwala być szczęśliwym, ale - może stanowić początek nowego myślenia i początek otwarcia na nową, inną, lepszą rzeczywistość. Życie nakazuje więc ciągłe podsumowania i ciągłe wyprowadzanie wniosków na przyszłość.

Oślepiające słońce, zmieniające się kolory liści na drzewach, cisza, krótki dzień, szybko zapadający zmrok, chłód, długie przebywanie ludzi w pomieszczeniach - wszystko to bywa powodem pesymistycznych ocen otoczenia, ale i nas samych, naszych umiejętności, wszystkiego co jest i co przeminęło, odeszło, przyjdzie.Większość ludzi potrafi oswoić "złe" myśli, opanować i oddalić momenty melancholii i przygnębienia. Potrafi optymistycznie popatrzeć w przyszłość, dostrzec uroki jesieni i życia, wyznaczyć sobie zadania do wykonania w tym, jakże psychicznie trudnym, jesiennym czasie.
Nie wszyscy jednak tak mają. Są osoby, które nie lubią jesieni, nie radzą sobie z jej "klimatami", mają problemy z sobą, odczuwają dyskomfort i trudny do zniesienia nastrój smutku, przygnębienia, apatii, stresu, zniechęcenia, depresji.
Jak można radzić sobie z trudnymi, jesiennymi emocjami i towarzyszącym im stresem? Po pierwsze - trzeba wiedzieć, że skutecznym sposobem walki ze złymi nastrojami jest poczucie humoru. Ludzie posiadający tę umiejętność traktują sytuacje stresowe bardziej jako wyzwanie niż jako zagrożenie, krzywdę, stratę. Nie poddają się złym emocjom, ale aktywnie poszukują nowych doświadczeń życiowych i czerpią z nich wiedzę, doświadczenie, radość życia. Patrzą optymistycznie na świat, a w tym świecie pozytywnie widzą i oceniają siebie, swoje możliwości, umiejętności, rezultaty pracy. Potrafią zachować dystans do problemów - oceniają więc sprawy z bezpiecznej perspektywy.
Po drugie - trzeba też pewne rzeczy wiedzieć o sobie samym. Aby mieć powody do zadowolenia i poczucia humoru, trzeba (psychologicznie rzecz ujmując) spełniać pewne warunki. Są nimi: samoakceptacja, pozytywne relacje z innymi, posiadanie celu w życiu, dbanie o osobisty rozwój, bycie niezależnym w podejmowaniu decyzji, posiadanie umiejętności panowania nad otoczeniem, a więc nie ulegania naciskom innych w kierunku narzucenia nam "jedynie słusznego" sposobu myślenia i zachowania. Czy takie warunki spełniamy?

Na koniec propozycja. Przemieszczając się ulicami miast i wiosek poszukujmy wesołych scenek z życia codziennego zwykłych ludzi. Odnotowujmy je w sobie właściwy sposób (zdjęcie, wiersz, humorystyczna opowiastka). Efekty tego "zbieractwa" na pewno będą i zajmujące, i humorystyczne, i ciekawe.

piątek, 2 października 2015

"Uchodźcy z Bliskiegi Wschodu - pytania i wątpliwości"

Jako zwykła obywatelka europejskiego kraju przyglądam się fali uchodźców płynącej z Bliskiego Wschodu - ludziom o innej urodzie i kulturze, którzy chcą skryć się w Europie przed wojną, ale też - zamieszkać w niej w celu poprawy swojego losu. Mam nieodparte wrażenie, że dzieje się coś niedobrego i niebezpiecznego.Tabuny młodych ludzi (głównie mężczyzn) podążają w kierunku Europy. Tylko nieliczni przywódcy krajów i politycy próbują ten "pochód" ogarnąć, zatrzymać, sprzeciwiać się mu, kontrolować.
Wojna na Bliskim Wschodzie trwa od czterech lat, a uchodźcy pojawiają się w Europie dopiero teraz. Dlaczego dopiero teraz?
Zawsze każde nielegalne przekroczenie granic odnotowywały odpowiednie służby, analizowały powody zdarzenia i kwitowały je podjęciem określonych kroków prawnych; teraz - brak kontroli nad potężną falangą ludzi nieznanych, bez dokumentów, bez ochoty pozostawiania jakichkolwiek śladów swojej bytności na terenie obcego im kraju, walczących o dotarcie do kraju marzeń - Niemiec, zdolnych przeciwstawiać się siłą wszelkim, na tej drodze, przeciwnościom.
Jak to możliwe - wpuścić do któregokolwiek kraju tylu ludzi z zewnątrz, bez wcześniejszego przygotowania się do tego, przemyślenia sposobu ich traktowania, oceny możliwości zabezpieczenia im podstawowych potrzeb, przeliczenia możliwości kraju, przeanalizowania warunków lokalizacyjnych oraz wypunktowania ewentualnych zagrożeń wynikających ze stłoczenia ludzi w warunkach prowizorki, a także tych zagrożeń wynikających ze wspólnego przebywania ludzi odmiennych nam kulturowo, a więc nieco inaczej postrzegających życie i świat?
Uchodźcy, jak widać, szukają lepszego życia. Ich codzienne potrzeby są porównywalne z naszymi. Oczekują więc opieki socjalnej kraju, do którego przybyli, chcą mieć możliwość dłuższego pobytu, godnych warunków mieszkaniowych, zatrudnienia, nauki, rozwoju.
W takiej sytuacji, w naszej polskiej świadomości dokonuje się zderzenie dwóch wizji rzeczywistości.  Jednej, wynikającej z punktu widzenia kraju, którego jesteśmy obywatelami i mieszkańcami i z drugiej - humanitarnej - związanej z potrzebą niesienia pomocy ludziom będącym w potrzebie oraz udzielania im wsparcia na podstawie prawa każdego człowieka do ochrony własnego życia w sytuacji zagrożenia.

W Polsce mamy wielu ludzi borykających się z trudną codziennością, których nie stać na przygotowanie się do nadchodzącej zimy, których nie stać na zapewnienie sobie i swojej rodzinie dostatecznych warunków życia, którzy żyją w ciągłej obawie, że każda zmiana polityczno-gospodarcza spowoduje ich całkowitą niemoc i niewydolność, którzy ciągle nie mogą doczekać się jakiejkolwiek pomocy państwa i środowiska w zapewnieniu sobie podstawowych warunków do normalnego życia. Do problemów krajowych, niespodziewanie i nagle dołączają problemy uchodźców i z uchodźcami docierającymi w ogromnych ilościach z Bliskiego Wschodu. Oni także oczekują pomocy i wsparcia. Chcą godnej lokalizacji, zapewnienia im należytych warunków życia, pomocy, nauki i rozwoju dla siebie i swoich dzieci, ... . Jak pogodzić te dwa "światy"oczekiwań? Kto jest ważniejszy: rodak czy obcokrajowiec? Względem kogo jesteśmy bardziej zobowiązani? Czy można bagatelizować "swoich", a otwierać drzwi "obcym"?

Mówi się, że korzystaliśmy i ciągle korzystamy z pomocy krajów od nas bogatszych. To prawda. Ale prawdą też jest, że gdziekolwiek byliśmy czy wyjeżdżaliśmy - wszędzie staraliśmy się przystosować do warunków kraju pobytu i nigdzie i nigdy  nie stwarzaliśmy zagrożeń terrorystycznych.
Tragedia z 11 września 2001r. w USA kładzie się potężnym cieniem na krajach arabskich. Mimo upływu czasu, ciągle pamiętamy grozę i tragizm związany z tą datą. Doświadczenia i przeżycia z tamtego czasu nakazują nam zachowywać daleko idącą  ostrożność wobec wszystkich oczekujących u nas schronienia.

środa, 23 września 2015

"Jestem ze wsi"

Dane statystyczne mówią, że zdecydowana większość z nas - Polaków - osób mieszkających obecnie w miastach, ma korzenie wiejskie. Nasuwa się pytanie: czy rzeczywistość miejska nie przesłoniła nam zbytnio naszego wiejskiego pochodzenia? Czy wracamy myślami do miejsca urodzenia? Czy odwiedzamy miejsca związane z naszą biografią i czujemy bliskość wobec mieszkających tam ludzi, często członków naszych rodzin? Czy znamy historię rodzinnej miejscowości i historie życia jej mieszkańców? Czy te miejsca są nam nadal bliskie i drogie? Czy otaczamy troską bliskich mieszkających na wsi?
Na tak brzmiące pytania każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Szczere odpowiedzi pozwolą ujrzeć siebie w prawdzie w obrębie osobistego postrzegania swojego miejsca urodzenia i pochodzenia.
Osoby wywodzące się ze wsi, i z wsią się identyfikujące, na pewno posiadają i noszą w swojej świadomości własną charakterystykę tego środowiska. Wieś w ich ocenie i opinii postrzegana bywa ciepło i emocjonalnie:
- jako miejsce życia ludzi, których rytm życia uzależniony jest od natury,
- jako symbol wolności,
- jako środowisko tradycyjnego wartościowania rzeczywistości, w której liczy się szacunek dla starszych, wiara religijna, życie rodzinne,
- jako miejsce silnego akcentowania znaczenia przeszłości dla współczesnego życia mieszkańców,
- jako lokalizacja, w której obowiązuje bezpośredniość relacji międzyludzkich,
- jako środowisko ludzkiej solidarności i sąsiedzkiej pomocy,
- jako miejsce, w którym panuje jednolitość wzorów i norm kulturowych,
- jako miejsce, w którym dokonuje się przekaz tradycji, poglądów i przekonań  z pokolenia na pokolenie,
- jako miejsce, w którym mają znaczenie tzw. autorytety - ludzie, którzy w życiu coś znaczącego osiągnęli lub wypłynęli za sprawą własnych zdolności na tzw. szerokie wody".
 Sentymentalny ogląd wsi należy zestawić z oglądem realnym. Ten domaga się wypunktowania pewnych niekorzystnych czynników występujących w warunkach wiejskich. Są to:
- nadal niskie wykształcenie mieszkańców,
- nadal niskie dochody rodzin wiejskich,
- uboga oferta edukacyjna,
- trudności finansowe mieszkańców wsi w ponoszeniu kosztów kształcenia własnych dzieci,
- duże bezrobocie,
- ciągle niska w środowisku liczba osób z wyższym wykształceniem,
- dojazd do miasta stanowiący wyprawę czasochłonną, kosztochłonną, trudną komunikacyjnie.

Co więc oznacza informacja "jestem ze wsi"? Na pewno to, że pamiętam o miejscu pochodzenia i nie wstydzę się go. Dodatkowo - utrzymuję i pielęgnuję swoje związki ze środowiskiem wiejskim. Lubię wieś, rozumiem ją, czuję jej klimat, znam obyczaje i kulturę, mam szacunek dla ludzi ciężkiej pracy na roli.
Ponieważ"jestem ze wsi" - znam i rozumiem trudności wynikające z życia z dala od miasta, i tym samym - z dala od dóbr ułatwiających codzienne funkcjonowanie.
Jako "człowiek ze wsi" - z pełną świadomością doceniam mieszkańców znanego mi dobrze środowiska za ich silny charakter w zmaganiu z codziennością, za ich pracę w różnych, często trudnych, okolicznościach przyrody. Podziwiam ich za hart ducha, upór, wytrwałość w dążeniu do realizacji kolejnych celów. Wiem dobrze, że na wsi liczy się własna, planowa i systematyczna praca, czyniona w oparciu o wszystkie dostępne (ciągle poszukiwane i pozyskiwane) informacje. Aby osiągać sukcesy na wsi trzeba mieć wiarę w siebie, wiarę we własne możliwości i wiarę we własną pomyślność.
Z racji wiejskiego pochodzenia pamiętam o potrzebie solidarności z mieszkańcami wsi. Znam powiedzenie: "Żaden to ptak, co swe gniazdo kala" i staram się mieć je też zawsze na uwadze.

środa, 16 września 2015

"Rozwój własny a czytelnictwo"

Kierowanie własnym rozwojem jest możliwe za sprawą - zarówno - posiadanej wiedzy, jak też mądrości i woli. Świadomie i skutecznie możemy zarządzać sobą, gdy posiadamy określoną wiedzę, a więc na bieżąco interesujemy się światem i otoczeniem, poszukujemy informacji w dostępnej literaturze,  bezkompromisowo dążymy do wyjaśniania i rozumienia rzeczywistości, ciągle i chętnie uczymy się rzeczy nowych i zdobywamy coraz to nowe doświadczenia.
Pozyskiwana przez kolejne lata życia wiedza tworzy z czasem mądrość, a ona posiada dwie cechy:
-  jest wiedzą praktyczną, o życiowym znaczeniu, nabytą przeważnie w toku osobistych doświadczeń, spostrzeżeń i refleksji;
- jest umiejętnością trafnej oceny rzeczywistości i trafnego rozwiązywania problemów na bazie posiadanych informacji oraz zdolnością głębokiego, wielostronnego, przewidującego myślenia.

Do sukcesów w pracy nad sobą przyczynia się też - bezdyskusyjnie - silna wola, a więc osobowa właściwość pozwalająca reagować, działać, decydować, doprowadzać postanowienia i przedsięwzięcia do końca.

Nabywaniu wiedzy sprzyja czytelnictwo. Jest ono zjawiskiem kulturowym, bo wykształconym i wyuczonym w obrębie grupy społecznej. Wynika z potrzeby i konieczności przekazywania i poszukiwania informacji o wszystkim, co się dzieje, co jest ważne, potrzebne, pouczające. Zarówno dokumentowanie wydarzeń, jak i czytelnictwo dzieją się w świecie symboli - a więc kodu literowego stosowanego zgodnie z ogólnie przyjętymi regułami i zasadami.
Nasze zachowania czytelnicze uzależnione bywają od ciągle rodzących się w nas potrzeb czytelniczych, a potrzeby te wynikają z niedostatku jakiegoś elementu  lub jakichś elementów w organizmie, a więc wynikają z braku  równowagi w organizmie.  Potrzeby czytelnicze ukształtowały się w nas pod wpływem różnorodnych, ciągle trwających, doświadczeń czytelniczych. Niezaspokojone - powodują dyskomfort typu: brakuje mi informacji, brakuje mi wiedzy z takiej czy innej dziedziny, brakuje mi przyjemnych doznań, brakuje mi inspiracji, brakuje mi emocjonalnego zaangażowania, brakuje mi możliwości rozładowania przeżywanych napięć i niepokojów, brakuje mi rozrywki, kontaktu z pięknym językiem, obrazów słowem malowanych,... .
Badacze czytelnictwa dostrzegają zależność czytelnictwa od wielu czynników, w tym: wykształcenia, wykonywanego zawodu, płci, wieku, miejsca zamieszkania (i związanej z tym różnej dostępności do książek), otoczenia, czasu wolnego, tradycji domowych, środowiskowych. W moim przekonaniu bardzo ważne jest budowanie świadomości czytelniczej w życiu człowieka od najwcześniejszych lat jego życia. Z dzieciństwa znam (wyuczony na pamięć) ciągle aktualny, żywy, pamiętany, przypominany i powtarzany wiersz B. St. Kossuth "Wielki skarb", który brzmi:

Mam przyjaciela - wielki skarb,
największą radość w świecie .
Któż to? Aha, nie powiem, nie...
Z łatwością odgadniecie.

Tak , książka to przyjaciel mój -
przyjaciel prawie żywy.
On opowiada cudów moc,
o świecie prawi dziwy.

O górach, morzach niesie wieść,
o naszej własnej ziemi.
Wypowie wiersz lub cudną baśń -
Czym? - Literkami swymi.

Więc cieszę się, że książkę mam.
Och, czytać pragnę wiele!
Nie niszczę ich, bo książki me -
najlepsi przyjaciele!




wtorek, 8 września 2015

"Czytelnictwo źródłem wiedzy, refleksji, emocji"

 "Książka, myśl, słowo, uczucie, czyn... Wszystko razem stanowi dopiero człowieka". 
 (Józef Ignacy Kraszewski)

Czytelniczy temat na pewno nie jest nikomu obcy. Jego promocja w mediach trwa od kilku ładnych lat. Wydaje się, że powiedziano już bardzo wiele, a może nawet wszystko. Reszta zależy tylko od nas, od naszego podejścia do kwestii, od naszej świadomości, motywacji i chęci.
Inspiracją do czytania są - w znaczącym zakresie - odbywające się w całym kraju, imprezy czytelnicze nazwane dumnie Narodowym Czytaniem. Uczestnictwo w nich to poznawanie lub przypominanie polskiej literatury, wzmacnianiu tożsamości narodowej i jednoczeniu Polaków wokół wspólnej historii i tradycji.
"Lalka" Bolesława Prusa stanowi lekturę IV edycji Narodowego Czytania (2015). Wcześniej czytaliśmy zbiorowo w kolejności: "Pana Tadeusza" A. Mickiewicza (2012), dzieła Aleksandra Fredry (2013). "Trylogię" H. Sienkiewicza (2014). Zgłębiamy więc po kolei najwartościowsze, najcenniejsze dzieła polskich twórców, piszących zarówno poezją jak i prozą. Znajomość przyjętego w kraju kanonu lektur powinniśmy traktować jak obowiązek, przedmiot ambicji, powód zadowolenia i dumy. Świadomy obywatel to ten, który zna literaturę i historię własnego kraju i podejmuje ciągły wysiłek w kierunku pozyskiwania i aktualizacji swojej wiedzy.

Czytanie książek biograficznych natomiast to doskonałe źródło inspiracji do pracy nad własnym rozwojem. Poznawanie ludzkiego myślenia, zachowań i losów stanowi jeden ze sposobów uruchamiania własnego, samodzielnego myślenia, jeden ze sposobów szerszego, pełniejszego spojrzenie na siebie i świat, jeden ze sposobów uruchamiania motywacji do działania na rzecz siebie samego.
Książki biograficzne dostarczają wiedzy o tym, że:
- istnieją osoby rozumiejące szczęście zupełnie inaczej niż my;
- istnieją różne punkty widzenia na tę samą kwestię;
- punkt widzenia zależy od punktu siedzenia;
- bezpieczeństwo jest zawsze najważniejsze;
- istnieją silne osobowości;
- umysły twórcze są odporne na życiowe przeciwności. Niezgodne wiadomości i poglądy z ich własnymi poglądami i wiadomościami nie wyprowadzają ich z równowagi i nie są odrzucane. Dzięki takiemu podejściu do problemów dzieje się postęp i rozwój - a wszystko co nowe, zawsze wydaje się na początku niesłuszne.
- warto szukać inspiracji nawet w poglądach całkiem nam obcych;
- warto być otwartym na nowość i inność,
- warto poszukiwać pomysłów na zmiany;
- warto rewidować dotychczasowe poglądy i praktyki przed podejmowaniem każdej kolejnej decyzji.

Kierowanie własnym rozwojem to sztuka twórcza. Niekwestionowanymi przewodnikami po zakamarkach życia są książki. Od nas tylko zależy czy, i na ile, będziemy chcieć i będziemy zdolni, z ich (książek) pomocą, powiększać urodę życia i naszą niezależność od losu. Myśl Maksyma Gorkiego brzmi: "Wszystko, co we mnie dobre, zawdzięczam książce". Myśl tę trzeba przemyśleć i przyswoić.

piątek, 28 sierpnia 2015

"Posumowanie wakacji 2015"

"Być, czym się jest, właściwe niższemu stworzeniu. Człowiek się uistotnia nie w bycie - a w dążeniu".
(myśl Lao-cy' ego sprzed 2 tysięcy lat)

Czy tego chcemy, czy nie - wakacje dobiegają końca. Czas dokonać podsumowania ich przebiegu i uświadomić sobie (a nawet odnotować) uzyskane korzyści, wyprowadzić wnioski na kolejne lato własnego życia. Warto uczynić to, bo refleksje rodzą świadomość: siebie, swoich marzeń, oczekiwań, dążeń, rozwoju. Trzeba też ciągle mieć poczucie, że to od nas "wszystko" zależy, i że "wszystko" - w sobie i wokół siebie - budujemy w drodze realizacji kolejnych, dobrze przemyślanych i opracowanych scenariuszy, sporządzanych na ten, określony czas, sytuację, okoliczność, kolejny odcinek naszego osobniczego życia.
Wakacje 2015 - czas wyjazdów, podróży, odpoczynku, relaksu kończy się, mija i powoli przechodzi do historii.  W ocenie mijającego okresu, w pierwszej kolejności poszukujemy i odnotowujemy przyjemności, a więc wszystkie te "rzeczy", które lubimy, na które przez cały rok czekamy, i które sprawiają nam, z różnych powodów, radość. Do nich dołączamy realizację wszystkich innych celów skutkujących budowaniem wartości dnia codziennego i wartości życiowych. A mogą być one różne w obrębie różnych kategorii, a więc: w obrębie życia rodzinnego, stosunków osobistych z innymi ludźmi, samopoczucia, dominującego nastroju, samooceny, kariery zawodowej, rozwoju osobistego (w sferze intelektualnej, emocjonalnej, moralno-charakterologicznej), zdrowia i rozwoju fizycznego, aktywności twórczej i wszystkich jej efektów-dzieł z aktywnością twórczą związanych.
 Tworząc całościowy obraz mijających wakacji, trzeba postawić sobie parę prostych pytań:
- gdzie byłam/łem? co widziałam/łem? na co zwróciłam/łem szczególną uwagę? czego się dowiedziałam/łem? czego się nauczyłam/łem,? co mnie zadziwiło, zauroczyło, zaciekawiło, zainspirowało, co przyniosło mi szczególną radość?
- jakie miałam/łem plany i oczekiwania? czy je zrealizowałam/łem w stopniu zadowalającym, a może innym - niższym/ wyższym?
- co zyskałam/łam w obszarze rozwoju osobistego, a co w kategoriach rodzinnych, środowiskowych?
- jakie zdobyłam/łem doświadczenia? które z nich warto i należy zapamiętać, a które muszą natychmiast pójść w niepamięć?
- czy w planach zakończenia moich wakacji jest/są przewidziane jeszcze jakieś atrakcje na finisz?

Moje wakacje przebiegały zgodnie ze scenariuszem wcześniej opracowanym. Były wielowątkowe i bogate w różne atrakcje: podróżnicze (zwiedzanie wybranego regionu Polski - mazowieckie - po tropach historycznych), poznawcze (zgłębianie materii geograficznej i historycznej z wymienionego regionu), fotograficzne (gromadzenie dokumentacji zdjęciowej do wyznaczonych sobie i przyjętych do realizacji tematów), rodzinne (spotkania, gościny, świętowanie rocznic, bliskość osobowa, dyskusje), czytelnicze (poznawanie biografii ludzi znanych z mediów). Letnie wędrówki po obszarach geograficzno-historyczno-literackich bardzo dużo wniosły do mojej świadomości siebie, świadomości historycznej i poczucia tożsamości.Spełniły się moje marzenia i oczekiwania.

"Wędrówki", w sensie dosłownym i przenośnym, zwieńczy udział w spektaklu plenerowym przygotowanym przez Teatr W. Siemaszkowej w Rzeszowie pt. "Wyżej niż połonina. Saga w VI aktach" zaprezentowanym w ruinach klasztoru karmelitów bosych w Zagórzu. (...)"Będzie to opowieść o nas, o ludzkim draństwie, ale i szukaniu siebie i Boga.Są tam i miłość i marzenia i poszukiwanie". (...) "Opowieść będzie o ludziach, którzy tworzyli bieszczadzką legendę. Tych, których nazwano "zakapiorami"; tych, którzy uciekli w Bieszczady przed tzw. szarą codziennością, pracą na etacie, milicją, albo alimentami"."Wielu z nich rzuciło swoje talenty na stos. Wielu z nich alkohol rozwalił życie. Odchodzili w niezgodzie ze sobą, z Bogiem. Ta sztuka to opowieść o takich ludziach. Ale Bieszczady to także historia walk z UPA, akcji "Wisła", AK. (...)W tytule jest sześć aktów, tyle będzie opowieści, a bohaterem lirycznym będzie Wojciech Bellon". (Gazeta Wyborcza z 21.08.2015)
Ciekawa jestem odbioru sztuki w warunkach scenerii historyczno-przyrodniczej (pod gwiazdami)?

wtorek, 18 sierpnia 2015

"Powrót do korzeni - okazją do emocjonalnej odnowy"

Wakacje - czas podróży, plażowania, realizacji osobistych planów rozwojowych, ... . Wszystko ważne i potrzebne, ale nie możemy, a wręcz nie wolno nam, przeoczyć lub zbagatelizować kontaktów rodzinnych. Powroty do korzeni, do miejsc i osób bliskich i najbliższych, mają znaczenie podstawowe. Służą  wymianie myśli, doświadczeń spostrzeżeń, radości, trosk. Kontakty bezpośrednie są zawsze najlepsze, oczekiwane i niezastąpione.
Osoby, którym powinniśmy poświęcić czas - mimo upływu lat - są zawsze ważne i znaczące. W ich obecności "ładujemy emocjonalne i poznawcze akumulatory".
Być razem - to spojrzeć na siebie na nowo, realistycznie, na ten czas.
Być razem - to być fizycznie i duchowo poczuć bliskość, dowiedzieć się o codzienności, opowiedzieć o sobie, pokazać się w pełnej krasie, dotknąć, ucałować, popatrzeć w oczy.
Być razem - to wspominać czas miniony: wspólną naukę, pracę, marzenia i plany oraz późniejszą ich realizację, opowiadać o sukcesach i porażkach, dzielić się praktycznymi życiowymi uwagami i przemyśleniami.
Być razem - to odwiedzić groby i objąć pamięcią wszystkich, których już nie ma, a którzy odegrali w naszym życiu ważną rolę (bo: byli naszymi wzorami do naśladowania, posiadali poczucie humoru, można im było powierzać nasze tajemnice, w ich obecności odczuwaliśmy wewnętrzny spokój i relaks, często przybliżali nam historię kraju, rodziny i miejsca zamieszkania, uczyli jak żyć, co w życiu jest ważne, a co najważniejsze).
Być razem - to pokazać swoje mocne i słabe strony, a więc pokazać swoją ludzką twarz.
Być razem  - to uzewnętrzniać własne emocje, a więc uwolnić się od zalegających niepokojów i napięć.
Być razem - to dawać dobrą energię bliskim (uśmiechać się, wyrażać słowa wdzięczności, podpowiadać, opowiadać, doradzać, odradzać).
Być razem - to uczyć się od siebie nawzajem pożądanych zachowań i wyrażać dla siebie szacunek.
Być razem - to budować struktury wzajemnego wsparcia.
Być razem - to miło spędzać czas, dzielić się wszystkim co najlepsze, wyczuwać potrzeby i oczekiwania drugiej strony, być delikatnym i wyrozumiałym.
Powrót do korzeni to ponowne, kolejne, zetknięcie się z realiami miejsca, w którym przyszliśmy na świat i/lub spędziliśmy znaczący okres naszego życia, to ponowne spotkanie z osobami, które nosimy we wdzięcznej pamięci i w sercu, to powtórka początkowego fragmentu naszej biografii, to przypomnienie historii i tradycji rodziny, przodków, sąsiadów, kolegów, regionu, miejscowości, miejsca, kraju.

Czas biegnie szybko. Wakacje też. Nie możemy sobie pozwolić na zaniedbywanie kogokolwiek i czegokolwiek. Ważna jest praca, rozwój, wakacje i odpoczynek, ale nie mniej ważna rodzina, rodzinna atmosfera i bliskość, poczucie własnej tożsamości i pamięć o własnych korzeniach. W wakacyjnym programie wypoczynkowym konieczną rzeczą jest znaleźć czas na powrót do miejsca, "gdzie wszystko się zaczęło", znaleźć czas na odświeżenie obecności i pamięci oraz czas na osobistą refleksję.

 Tadeusz Chudy "Czas"

Dookoła Czas. Lekki, jak mgła,
cienki, jak najcieńszy włos,
albo cień.
Pierwsza jego twarz - Noc
druga:
- Dzień.

środa, 5 sierpnia 2015

"Mosty łączą ludzi"

Leopold Staff "Most"

Nie wierzyłem
Stojąc nad brzegiem rzeki,
Która była szeroka i rwista,
Że przejdę ten most,
Spleciony z cienkiej, kruchej trzciny
Powiązanej łykiem.
Szedłem lekko jak motyl
I ciężko jak słoń,
Szedłem pewnie jak tancerz
I chwiejnie jak ślepiec.
Nie wierzyłem, że przejdę ten most,
I gdy stoję już na drugim brzegu,
Nie wierzę, że go przeszedłem.

Wakacje to czas zbierania wiedzy o rzeczach i obiektach z otoczenia, których, w rytmie codzienności, często nie dostrzegamy. Wybrałam mosty na Wisłoku. Dlaczego mosty? Bo łączą brzegi i pozwalają przemieszczać się z jednej, na drugą stronę rzeki; bo stanowią ciekawe konstrukcje; bo  różnią się wielkością i kolorem; bo dają możliwość oglądania i podziwiania okolicznego krajobrazu; bo zapewniają podróżnym warunki bezpieczeństwa; bo pokazują uroki płynącej pod nimi rzeki oraz świat roślin i zwierząt z wodą związany; bo przyczyniają się do rozwoju gospodarczego miejsc, środowisk, kraju.
Mają też znaczenie historyczne:"opowiadają o przeszłości" i "piszą" własne dzieje. Bywa, że odczytujemy je też w sensie przenośnym: jako część drogi (np.życiowej), jako obiekty będące świadkami zdarzeń (przyjemnych i smutnych),  jako miejsca spotkań (np.kochanków),  jako konstrukcje łączące wszystko to co było, z tym, co dopiero będzie... .
Dlaczego zainteresowały mnie mosty na Wisłoku? Bo Wisłok jest rzeką przepływająca przez stolicę Podkarpacia - Rzeszów. Bo jest to rzeka bliska mojemu sercu i chcę ją dokładniej znać, chcę lepiej czuć jej obecność i bliskość. A znać rzekę -to znaczy wiedzieć dużo o jej  osobliwościach, uwarunkowaniach geograficznych, długości i szerokości na różnych odcinkach biegu; obejrzeć ją od źródeł do ujścia, poznać ważniejsze przeprawy i historie z tymi przeprawami związane.
"Mosty łączą ludzi" - z takim powiedzeniem spotykamy się często i przy różnych okazjach. Niejednokrotnie słyszymy je w rodzinnym gronie, ale także w czasie spotkań oficjalnych czy przy okazji jakichś spontanicznych spotkań koleżeńskich. Piękne i nośne hasło. Dobra komunikacja drogowa i międzyludzka to podstawa życia codziennego, rodzinnego i społecznego zarówno w obrębie małych środowisk, jak i w obrębie kraju (krajów), ale i całego globu. Budowanie mostów (tych rzeczywistych i tych z obszaru komunikacji międzyludzkiej czyli mostów porozumienia i bliskości) to integrowanie ludzi, ułatwianie im realizacji bieżących celów i zadań, ułatwianie (niejednokrotnie wręcz umożliwianie), szeroko rozumianego rozwoju. 
Likwidowanie dziurawych mostów - a więc przepraw niebezpiecznych - jest równoczesnym usuwaniem przeszkód na drodze rozwoju i postępu oraz otwieraniem się środowisk na lepszą przyszłość - taką na miarę czasów, w których żyjemy i aspiracji, które w tych czasach posiadamy.
 Na koniec zacytuję kilka myśli nadających się do osobistej refleksji:
 "Gdyby słowa były mostem, bałbym się po nim chodzić". (przysłowie żydowskie)
"Miłość matki jest mostem do wszystkiego co dobre - teraz i w przyszłości". (przysłowie tureckie)
"Most porozumienia nie powinien być zwodzony". (Urszula Zybura)
"Nie róbmy przepaści między sobą, bo potem jest bardzo trudno zbudować most".
"Politycy wszędzie są tacy sami. Obiecują zbudować most nawet tam, gdzie nie ma rzeki". (Nikita Chruszczow)

środa, 29 lipca 2015

"Wakacyjny projekt"

Wcale nie trzeba jechać na koniec świata, żeby, we własnym rozumieniu i odczuciu, nadać sens miejscu przebywania i posiadanemu czasowi. Wakacje bez dalekiego wyjazdu? Tak. One mogą być też ciekawe, jeżeli wiemy czego chcemy, co nas interesuje, co daje nam radość, co nas rozwija i ubogaca - oraz - jak osiągnąć założone cele.
Mój projekt to odwiedzanie miejsc związanych z  kulturą żydowską w okolicy miejsca zamieszkania i gromadzenie wiedzy o współistnieniu kultur. Przeglądam wiec przewodniki, wyjeżdżam do wybranych (na podstawie przewodników) miejsc, czytam tematyczne książki i publikacje, robię zdjęcia, tworzę wizję prezentacji zebranego materiału. Czerpię przyjemność z poznawania miejscowości i miejsc dotychczas mi nieznanych. Chcę dowiedzieć się rzeczy nowych w obrębie przyjętego tematu. Chcę dotrzeć do interesujących materiałów, prowadzić rozmowy z ludźmi wiedzącymi więcej, chcę mieć kontakt z przedmiotami właściwymi poznawanej kulturze, tymi związanymi z kultem religijnym i tymi używanymi w życiu codziennym.
Nie ukrywam, że wielką radość sprawiać mi będzie możliwość opowiadania osobom zainteresowanym wszystkiego, czego dowiedziałam się na temat, co widziałam, czego doświadczyłam - i ewentualnie umiejętność odpowiadania na stawiane mi pytania.
Teraz o fotografowaniu. To dobry sposób zbierania informacji i opisywania miejsc, przedmiotów i okoliczności. Na moich zdjęciach o kulturze żydowskiej liczyć się będzie przede wszystkim treść. Chciałabym za pomocą zdjęć opowiedzieć o wszystkim co w sprawie ważne. Mam zamiar przygotować prezentację z komentarzem słownym przybliżającą życie Żydów na interesującym mnie obszarze naszego kraju - Polski. Chciałabym więc uważnie patrzeć, dostrzegać i zręcznie fotografować znaczące dla tematu detale.
 Dlaczego wybrałam takie zagadnienie? Bo uważam, że historię własnego kraju należy znać. Powiedzenie: "Historia jest nauczycielką życia" wcale nie straciło na aktualności. Wiedza historyczna kształtuje naszą tożsamość i pozwala lepiej rozumieć wydarzenia dziejące się tu i teraz. Poznawanie historii najlepiej rozpoczynać od miejsc bliskich sercu, a więc miejsca urodzenia, zamieszkania czy pracy. Posiadaną wiedzą należy też dzielić się z najbliższymi i budować zdrową, opartą na rzetelnej wiedzy, świadomość społeczną. Miło jest przebywać z ludźmi ciekawymi historii i posiadającymi rozległą historyczną wiedzę.

wtorek, 14 lipca 2015

"Jeszcze o ciszy i milczeniu"

Uważam, że fragment o ciszy i milczeniu z książki Artura Domosławskiego "Kapuściński non-fiction" wart jest zacytowania i przemyślenia:
"Ludzie, którzy piszą historię, zbyt dużo uwagi poświęcają tzw. głośnym momentom, a za mało badają okresy ciszy... Cisza jest sygnałem nieszczęścia i często przestępstwa... Cisza jest potrzebna tyranom i okupantom, którzy dbają, aby ich dziełu towarzyszyło milczenie... Jakaż cisza emanuje z krajów przepełnionych więzień... Cisza potrzebuje ogromnego aparatu policji. Potrzebuje armii donosicieli. Cisza żąda, aby wrogowie ciszy znikali nagle i bez śladu. Cisza chciałaby, żeby jej spokoju nie zakłócał żaden głos - skargi, protestu, oburzenia... Słowo "cisza" łączy się najczęściej z takimi słowami, jak "cmentarz" (cisza cmentarna), "pobojowisko" (cisza na pobojowisku)... Byłoby ciekawe, gdyby ktoś zbadał, w jakim stopniu światowe systemy masowego przekazu pracują w służbie informacji, a w jakim - w służbie ciszy i milczenia. Czego jest więcej: tego co się mówi, czy tego, co się nie mówi?... Jeżeli w Gwatemali nastawiam lokalną radiostację i słyszę tylko piosenki, reklamę piwa oraz jedyną wiadomość ze świata, że w Indiach urodzili się bracia syjamscy, wiem, że ta radiostacja pracuje w służbie ciszy..."

niedziela, 5 lipca 2015

"Kim jestem?"

Wakacyjny czas płynie trochę leniwiej. Sprzyja rozrywkom, ale też osobistym refleksjom. W wolnych chwilach zastanawiamy się nad sobą, swoim życiem, poszukujemy szczęścia, definiujemy je i  odkrywamy. W tych poszukiwaniach może należy wyjść od siebie i zadać sobie pytanie: kim jestem? Wiedzieć o sobie więcej, to lepiej siebie rozumieć, staranniej precyzować swoje cele i oczekiwania, a tym samym - rozważniej wpływać na swój rozwój. 
Od najdawniejszych czasów wiadomo, że osobowość człowieka składa się z wielu różnych warstw. Moim zdaniem, warto przyjrzeć się strukturze osobowości zarysowanej przez Alfreda Adlera.  Mówi on o  trzech typach stanów Ja u każdego człowieka: Ja-Rodzic, Ja-Dorosły i Ja-Dziecko.
Warstwę Ja-Rodzic otrzymujemy od rodziców, nauczycieli, osób z autorytetem. Kodujemy myślenie, odczuwanie i działania  tych osób - i - w swoim życiu - myślimy, reagujemy i działamy bardzo podobnie. Przekazujemy własnym dzieciom i osobom z otoczenia tradycję, wartości oraz zachowania, które przyswoiliśmy i przejęliśmy od swoich przodków. W podobny sposób używamy systemu motywacyjnego: zachęcamy, nagradzamy, karzemy, wymagamy, podpowiadamy, wspieramy, wymuszamy, pobłażamy, znacząco milczymy ... . Zachowania wynikające ze struktury Ja-Rodzic służą przekazowi wszystkiego, co sami otrzymaliśmy i umożliwiają trwanie kultury i cywilizacji. Są realizowane automatycznie, czasem nawet bezkrytycznie, bez poddawania ich jakiejkolwiek analizie. 
Warstwa Ja-Dorosły działa w sposób podobny do operacji komputerowych. Jest ona trzeźwą częścią osobowości, działającą w oparciu o zebrane wiadomości i informacje - i - pozwalającą wyprowadzać wnioski na podstawie logiki faktów. Ta część naszej wewnętrznej struktury nie reaguje na uczucia i nastroje. Polega właściwie na obiektywnym poznaniu i poznawaniu rzeczywistości. Fałszywe dane powodują fałszywe wnioski.
Warstwa Ja-Dziecko to sposób zachowania się i odczuwania pochodzący z okresu naszego dzieciństwa. Stan ten występuje stale, w ciągu całego naszego życia, niezależnie od płci i posiadanego aktualnie wieku. Działamy, myślimy i odczuwamy tak, jak to robiliśmy w czasie dzieciństwa. W warstwie Ja-Dziecko gromadzimy wszystkie nasze życzenia, pragnienia, uczucia. Nasze zachowania związane z różnymi przeżyciami też biorą swój wzór z naszych zachowań w dzieciństwie.
 Energia duchowa każdego człowieka jest stała. Istnieje więc kwestia, jak ona rozłoży się na poszczególne warstwy. To - kim jesteśmy - zależy więc od tego, która z warstw osobowości pełni w ogólnym rozrachunku energetycznym rolę wiodącą. Należy się temu przyjrzeć i ocenić, który stan Ja, w naszym przypadku, dominuje. Czy więcej w nas człowieka od tradycji, czy człowieka logicznego, czy dziecka? Warto być siebie świadomym!

sobota, 27 czerwca 2015

"Maskowanie się"

 Co znaczy "maskować się"? Czy stosuję maskowanie? Kiedy to robię? Czy "zakładanie masek" jest rzeczą normalną? Czy świadomie wkładam maski na różne okoliczności i potrzeby? Oto pytania, które czasem pewnie nie tylko mnie nurtują, i na które trzeba i warto szukać, choćby dla własnego rozeznania, odpowiedzi.
Jak wynika z tematu - maskować się to zakładać maskę/maski - różne - stosowne do sytuacji i okoliczności. Zakładamy je po to, by coś zaakcentować, pokazać, wyeksponować, podkreślić. Działają one równocześnie odwrotnie - coś ukrywają, niwelują, minimalizują, wygaszają. Wkładając maskę podkreślamy i eksponujemy takie cechy naszej osoby, których pokazania pragniemy, a zasłaniamy (zakrywamy) te, które (z jakichś osobistych względów) chcemy/musimy, w pewnym, określonym czasie czy w ogóle, dla pewnych potrzeb czy osobistych planów, ukryć przed konkretną osobą, towarzystwem czy szerszym gronem osób.
Używamy masek wobec innych, ale możemy je, równie dobrze, stosować także wobec samych siebie. Czynimy tak wtedy, gdy - z jakichś względów - wstydzimy się siebie lub za siebie. Maska pozwala zmienić twarz i organizować siebie i swoje życie na nowo, pozwala pokazać siebie w odsłonie oczekiwanej przez tych, na których opinii czy decyzjach nam zależy, pozwala schować swoje błędy, winy czy działania wykonywane np. z premedytacją - "pod dywan".
Wkładanie masek to sposób poszukiwania siebie w coraz to nowych, przez siebie wymyślanych odsłonach, to rodzaj coraz to nowego odkrywania siebie według jakiejś własnej wizji, potrzeby czy konieczności. Używanie masek jest wypróbowywaniem siebie w innych, nowych, możliwych, koniecznych, wymarzonych czy wymuszonych rolach. To sposób i możliwość widzenia, rozumienia i doświadczania siebie w zainscenizowanych przez siebie konfiguracjach.
Potrzeba stosowania masek wynika też z poszukiwania i odkrywania związków między własnym potencjałem, własnymi aspiracjami, a rynkowym: społeczno-kulturalno-gospodarczym zapotrzebowaniem na ludzi o określonych umiejętnościach. Umożliwia poszukiwanie swojego miejsca w społeczeństwie na podstawie lepszego samorozumienia. Pozwala ciągle modyfikować i rozszerzać zakres swoich, osobowych możliwości i kompetencji. Maska może również pomóc w ułożeniu własnego życia całkiem na nowo, na fundamencie nieudanej przeszłości, ale zawsze zastosowana po przeprowadzeniu osobistej refleksji i wdrożeniu płynących z niej wniosków. 
 Maski są więc sposobem i narzędziem budowania swojej tożsamości. Ich używanie i stosowanie jest uzależnione od otrzymanego wychowania, zdobytego doświadczenia, własnej inteligencji, własnego wyczucia "materii", własnej poprawności, przyzwoitości i delikatności . Stosowanie masek jest sposobem tworzenia siebie i oddziaływania na siebie, ale też sposobem budowania własnego wizerunku w środowisku. Dobrze jest, gdy uda nam się uchwycić właściwy obraz siebie, a stosowane przez nas maski będą sprzyjać budowaniu własnego wizerunku opisywanego tylko takimi słowami: mądry, rozsądny, godny zaufania, odpowiedzialny, roztropny, ceniący wartości i innych ludzi. Zanim więc założymy jakąkolwiek maskę musimy sobie dobrze przemyśleć argumenty "za" i "przeciw".

czwartek, 18 czerwca 2015

"Opowieść biograficzna"

Wszyscy nosimy w świadomości swoją historię pochodzenia, życia, planów i marzeń. Zawiera ona prawdy i konfabulacje, odtwarzane i tworzone - przez nas, na nasz własny temat i na nasz własny użytek. Tworzymy je w oparciu o zdarzenia zatrzymane w pamięci, ale też - "dzięki" własnym umiejętnościom interpretacji tych zdarzeń - w zależności od chwili, okoliczności, planów życiowych, osób, którym chcemy te opowieści przekazać.
Historie nie zawsze (a może nawet rzadko) są identyczne. Modyfikujemy je tak, by przystawały do naszych bliższych i dalszych planów.  Opowiadamy w nich: skąd wyszliśmy, jaki mamy potencjał, kim jesteśmy, kim chcielibyśmy być, jakie obecnie realizujemy zadania, jak chcemy "zdobywać" cele? Zawierają więc prawdy subiektywne - przedstawiane w zależności od okoliczności, i osób z którymi rozmawiamy, i tak, by budziły sympatię innych do nas, i tak, by "umożliwiały"nam realizację życiowych planów.
Oprócz wersji "biografii dla innych" mamy w swojej świadomości też wersję "biografii dla siebie". Ona, podobnie jak poprzednia, nie jest obiektywna. W życiu liczą się nie tylko fakty, ale i emocje towarzyszące zdarzeniom. Sytuacje oceniamy więc na podstawie i faktów i emocji. Jedne i drugie zalegają w naszej podświadomości i wpływają na ocenę i interpretację  przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Mogą ułatwiać, ale też znacznie utrudniać podejmowanie bieżących, ale i życiowych decyzji. Nasza przeszłość staje się bowiem zarówno naszą legendą, ale też naszą wytyczną oraz naszym kierunkowskazem na dziś i jutro. Historia własnych losów opowiadana ciągle sobie samym, umożliwia każdemu z nas bieżącą interpretację otaczającego świata - i - siebie w tym świecie. Każdy człowiek ma, i musi mieć, swoją historię. Jeżeli jej z jakichś powodów nie ma - powinien ją sobie wymyślić, aby móc przyjmować - jakąś - własną postawę, w różnych życiowych okolicznościach.
Spojrzenie na własną przeszłość rzutuje równocześnie na własną przyszłość. Nasza przeszłość jest komentarzem do naszej przyszłości i decyduje o tym, jakimi ludźmi będziemy się faktycznie stawać. Każdy projekt życia jest wyprowadzamy z naszej przeszłości i zwykle bywa on z tą przeszłością kompatybilny.
Swojej historii nie zatrzymujemy tylko dla siebie. Swoją historią chcemy się dzielić z innymi osobami. Opowiadamy ją innym, bo chcemy ich zainteresować swoją osobą, bo chcemy zbudować obraz własnej osoby w świadomości innych, bo chcemy być rozpoznawalnymi w środowisku. Dobrze byłoby jeszcze, gdybyśmy byli tak "skuteczni" w jej przedstawianiu, żeby inni myśleli o nas tak, jak my tego chcielibyśmy, i mieli o nas zawsze tylko dobre zdanie. Nie zawsze, niestety, tak bywa.

środa, 10 czerwca 2015

"Skąd się bierze nuda?"

Często słyszymy: ktoś się nudzi. Sami o sobie też mówimy: jestem znudzony lub "coś"jest dla mnie nudne jak flaki z olejem. Wiemy, że istnieje nuda, i że czasem jej podlegamy, ale niekoniecznie kwestię, dla własnej informacji, wyjaśniamy. Każdy czas i każda okazja są dobre, by się jej dokładniej przyjrzeć i czegoś się o niej dowiedzieć. Wiedza pomaga zrozumieć problem i siebie oraz ułatwia świadome unikanie zderzeń - z tak niełatwą i wielowątkową - przypadłością.
Kiedy się nudzimy?
- gdy mamy problem ze skupieniem uwagi,
- gdy mamy skłonność do chwilowej nieuwagi , podatność na rozproszenie i depresję,
- gdy mamy problemy emocjonalne,
- gdy nie rozumiemy swoich emocji,
- gdy nie umiemy nazwać swoich emocji,
- gdy poddajemy się chwilowym lub dłużej trwającym nastrojom,
- gdy potrzebujemy ciągle więcej i nowych wrażeń i urozmaicenia, a nie potrafimy sobie znaleźć stosownego zajęcia w czasie wolnym,
- gdy potrzebujemy ciągłej zmiany, ciągłych nowości i ciągłej różnorodności, by się aktywizować i stymulować,
- gdy nie posiadamy zainteresowań i hobby pozwalających rozwijać się w każdym czasie i każdych okolicznościach, i czerpać z tego przyjemność,
- gdy nie mamy żadnych umiejętności, ani zdefiniowanych pragnień, potrzeb, celów, których realizacja wymagałaby od nas mobilności,
- gdy nie mamy pomysłu na sensowne spędzanie wolnego czasu i tylko "zabijamy" wolny czas,
- gdy nie mamy świadomości swoich stanów wewnętrznych,
- gdy nie dostrzegamy celu i sensu swojego istnienia.
Na pewno nie są to wszystkie powody nudy, ale można się już zorientować, gdzie tkwi przyczyna zjawiska. Warto wiedzieć, że stany chwilowej nudy bywają traktowane jako emocje, często służące zebraniu myśli, ale stany przewlekłej nudy tworzą już nastrój - groźny nastrój - bo towarzyszy mu odczuwanie pustki i izolacji, brak zainteresowania sobą, światem, odczuwanie melancholii, bezsensu istnienia, często depresja.
Jak nie dopuszczać do występowania nudy? Po pierwsze: mieć świadomość świata zewnętrznego i tego co obecnie widzimy, słyszymy, czujemy, dotykamy, (...). Po drugie: mieć świadomość świata wewnętrznego, czyli tego co czujemy teraz, np. przyjemność, napięcie, odprężenie, złość, (...), i ustalić, określić powody takiego samopoczucia. Po trzecie: mieć świadomość swoich własnych myśli i fantazji, i wiedzieć, że nie jest to świat realny, ale świat wyobrażeń, dążeń, marzeń, planów, i jeżeli mają się nasze myśli i fantazje ziścić to należy podjąć jakieś w tym kierunku działania. Trzeba więc wykazywać się codziennie aktywnością na wielu polach swoich możliwości: ruchowym, umysłowym, muzycznym, plastycznym, społecznym, (...) i zapewniać sobie wiele różnorodnych doświadczeń.
"Lekarstwem na nudę jest ciekawość, a na nią nie ma lekarstwa" (Ellen Parr)

sobota, 30 maja 2015

"Tu i teraz"

Życie dzieje się w czasie teraźniejszym. Liczy się "tu i teraz". Chwile minione to historia. Zostają po nich dokonania i wspomnienia. "Teraz" dzieje się między przeszłością a przyszłością. Nasza świadomość jest mocno uzależniona zarówno od obrazów przeszłości i wyobrażeń przyszłości. Stosunkowo mało miejsca w naszym myśleniu zajmuje teraźniejszość, a ona jest najważniejsza, bo w niej tworzą się nasze wyobrażenia, oczekiwania, myśli, uczucia, zachowania. Od tego jak sobie na bieżąco programujemy teraźniejszość, i jak ją przeżywamy, zależy jakość naszego życia i nasz rozwój. Właśnie w teraźniejszości realizujemy pomysły na siebie, budujemy swój wewnętrzny i zewnętrzny świat, nawiązujemy kontakty z ludźmi, poznajemy i zmieniamy siebie, swoje życie i otoczenie.
W budowaniu teraźniejszości liczy się tzw. chronowizyjne widzenie siebie i świata. Obejmuje ono nasz obraz siebie i  nasz obraz świata umieszczony w czasie, przestrzeni i rzeczywistości. Oznacza to, że nosimy obraz siebie w kategoriach: jaki byłem, jaki jestem, jaki powinienem być, jaki chciałbym być oraz obraz innych ludzi i świata w tych samych kategoriach: jaki był świat, jaki jest świat, jacy byli ludzie, jacy są ludzie, jacy powinni oni być.
Realizacja siebie dokonuje się "tu i teraz", ale uwzględnia pamięć o przeszłości i wizję przyszłości. Ponieważ zdarza się, że obrazy przeszłości przesłaniają niektórym osobom teraźniejszość, warto wiedzieć, jak jest w naszym przypadku. Pytamy więc siebie:
- czy nie odwołujemy się zbyt często do tego, co dawno przeszło i minęło?
- czy nie żyjemy w tzw. swoim świecie, tzn. nie uciekamy nieustannie pamięcią do czasów, w których żyło nam się błogo lub do czasów, w którym odnosiliśmy sukcesy, i przy tym, czy przypadkiem nie zapominamy, że żyjemy "tu i teraz"?
Jeżeli chodzi o wizje przyszłości - programujemy świat i swoje życie jako przychylne i bezpieczne lub jako niepomyślne i zagrażające. Dobrze jest, gdy oceniamy czas przyszły jako czas rozwoju, postępu, szans i przyjmujemy stosowne założenia, cele, zadania. Nie warto bowiem popadać w skrajności i tworzyć w wyobraźni świata ułudy, tzn. świata złożonego z marzeń (tylko) o wspaniałej i radosnej przyszłości, ani też świata katastroficznego, w którym (zawsze) nic się nie uda, nic nie jest potrzebne, nic nie ma sensu.
Żyjmy więc "tu i teraz". Zdarzenia z dobrze pomyślanej i zrealizowanej teraźniejszości tworzą dumną przeszłość. Projektujmy własny rozwój. We wszystkim - co robimy, widzimy, słyszymy, przeżywamy - dostrzegajmy szanse na postęp. Przekuwajmy dostrzeżone szanse - każdego dnia - w osobiste korzyści, obejmujące zarówno sferę duchową, jak i materialną. Najważniejsze jest zawsze "tu i teraz". Jego pochodną, też zawsze - w ujęciu historycznym - jest rozwój i postęp.


piątek, 22 maja 2015

"Strefa komfortu"

Wyrażenie "strefa komfortu" pojawia się w audycjach radiowych i telewizyjnych. Warto poznać jego sens i skutki. Wyjaśniania rozpoczęłam od przejrzenia "Słownika języka polskiego". Znalazłam informacje: "komfort to ogół urządzeń i warunków zewnętrznych zapewniających wygody życiowe, łączących dostatek z elegancją", oraz wyjaśnienie znaczenia słowa "strefa", które definiowane jest jako "obszar wydzielony z większego obszaru ze względu na charakterystyczne cechy". Z zestawienia znaczeń słów wynika jednoznacznie, że "strefa komfortu" to rzeczywistość osobna, poukładana, dostatnia, spokojna , elegancka, pozwalająca na nicnierobienie. Pozostawanie przez dłuższy czas w takiej rzeczywistości może przyczynić się do uruchomienia w świadomości każdego z nas filozofii akceptacji dobrostanu, niechęci do aktywności, wysiłku i wszelkich zmian. A takie podejście jest niebezpieczne, a wręcz groźne. Rodzi zniechęcenie, lenistwo, apatię, strach przed zmianami, izolację od innych, poczucie bezsensu istnienia.
Życie to rozwój, postęp, sukcesy. Aby te procesy i stany mogły nam towarzyszyć musimy być uczestnikami nieprzerwanego procesu wzrostu i uczenia się. Rozwój polega bowiem na zdobywaniu wiedzy, umiejętności i zachowań; odbywa się przez cały czas trwania naszego życia i łączy się z wysiłkiem, uporem, stresem i potrzebą wytrwałości. Rozwój to zmiany duże i małe, dokonywane wskutek ciągłej pracy z sobą i nad sobą.
W projektowaniu własnego rozwoju warto mieć świadomość, że trzeba określić własne potrzeby rozwojowe, i że projekt zawsze domaga się znajomości punktu wyjścia i pożądanego punktu docelowego. Ponadto warto też wiedzieć, że:
  • zmieniać siebie i otoczenie możemy tylko wtedy, gdy tego chcemy i gdy jesteśmy gotowi na zmiany,
  • nasze przekonania o naszych możliwościach uzależnione są od naszych sukcesów,
  • przekonania innych osób w kwestii naszych możliwości mogą wpływać na nasz sukces,
  • to, jak zdefiniujemy sukces, będzie oddziaływać na nasze osiągnięcia,
  • rozwój wymaga pełnego zaangażowania się w ten proces,
  • rozwój wymaga samokrytycyzmu, refleksji, wiary w swoje możliwości,
  • rozwój potrzebuje determinacji w pokonywaniu trudności związanych z różnymi bieżącymi sytuacjami i tymi, które wynikają z zamieszkania w określonym środowisku.
Puenta jest następująca: "Prawdziwe życie to rozwój, który zaczyna się tam, gdzie kończy się nasza strefa komfortu". Tylko rozwój, postęp i sukcesy mają sens zarówno w życiu jednostki, jak i społeczeństw oraz świata. Świadomość pozwala projektować i realizować własny rozwój.

sobota, 16 maja 2015

"Cisza w codzienności"

 Bywa, że w natłoku obowiązków czujemy się zmęczeni, znużeni, czasem zdenerwowani. Marzymy wtedy o ciszy. Czym ona jest? Według Słownika języka polskiego z 1992 roku ma trzy znaczenia: pierwsze: brak wewnętrznych dźwięków, odgłosów, hałasów, cichość, milczenie; drugie: wezwanie do uciszenia, milczenia; trzecie: stan atmosfery bez wiatru. Alegorycznie mówimy o ciszy również wtedy, gdy nasze życie biegnie spokojnie i bez większych wstrząsów.
W rozmowach potocznych używamy wyrażeń typu: cisza na morzu, cisza przed burzą, martwa cisza, głucha cisza, twórcza cisza, uroczysta cisza, cisza nocna, cisza wyborcza, cisza modlitewna, cisza medytacyjna, złowroga cisza, grobowa cisza, cisza jak makiem zasiał, cisza małego miasteczka,(...).  Wszystkie wymienione "rodzaje ciszy" mają właściwą sobie wymowę. Każda jest przeciwieństwem hałasu, ale nie każda ma właściwości kojące.
Pobyt w ciszy i samotności sprawia, że umysł ludzki oczyszcza się z wszystkiego co w nim (i wokół niego) "krzyczy i szumi". W momentach spokoju, często w samotności i ciszy - mamy możliwość spotkać się z sobą - ze swoimi pragnieniami, tęsknotami, potrzebami; postawienia sobie wielu ważnych, kierunkowych pytań - do czego dążymy? czy obrana droga jest właściwa? czy sprawy biegną zgodnie z naszymi oczekiwaniami? może jest potrzeba wprowadzenia korekt? jeżeli tak, to jakich? Analizujemy więc ważne dla nas kwestie, szukamy odpowiedzi na pytania, prowadzimy rozmowę z sobą, podejmujemy decyzje o zmianach. Takie spotkania z sobą są niezwykle cenne, bo pozwalają spojrzeć na siebie krytycznie, zobaczyć siebie w prawdzie (może nie zawsze korzystnej), być siebie świadomym, kontrolować swoje życie.
Doświadczania ciszy powinniśmy także praktykować każdego dnia w czasie pracy. Chwile "ciszy w pracy" winniśmy wykorzystywać na "słuchanie ciszy" i rozpoznawanie odgłosów dochodzących z otoczenia. Ćwiczenia takie pozwalają mieć kontrolę nad sobą i własnymi emocjami, umożliwiają powrót do równowagi, dają odpoczynek od nadmiaru dźwięków, poprawiają koncentrację uwagi.
 Na koniec przytoczę kilka, moim zdaniem cennych, myśli:
 "
Przestrzenią ducha, gdzie może on rozwinąć skrzydła, jest cisza. (Antoine de Saint-Exupery)
"Wielkie sprawy powstają w ciszy i skupieniu. Musimy uczyć się sztuki milczenia i skupienia". (Stefan Wyszyński)
"Umysł żywi się ciszą nocy" (Pliniusz Młodszy)
"Cisza jest głosów zbieraniem". (Cyprian Kamil Norwid)
"Największe cuda powstają w największej ciszy". (Wilhelm Raabe)

Każdy z nas ma własne doświadczenia z ciszą. Słuszną wydaje się teza: wszystko zaczyna się od ciszy, a w muzyce cisza jest punktem wyjścia do świata dźwięków.

piątek, 8 maja 2015

"Wymowa milczenia"

Bywa, że w różnych momentach życia oraz w różnych życiowych sytuacjach i okolicznościach, stosujemy milczenie jako formę komunikacji międzyludzkiej. Kiedy milczymy? Jaka jest wymowa milczenia?
Milczymy w sytuacji, gdy ktoś chciałby się od nas czegoś dowiedzieć o rodzinnych "grzechach i niezręcznościach". Uważamy, że nie należy rozgłaszać zachowań niepoprawnych, nieprzyzwoitych, niemoralnych, zaistniałych w obrębie rodziny. Milczymy, by nie dawać pretekstu do krytyki, żartów drążenia tematów trudnych, niewygodnych, kompromitujących. Powszechnie znane jest powiedzenie, że "nie wolno kalać własnego gniazda", a w sytuacji, gdy już "zostało skalane", nie nadawać rozgłosu informacjom niepochlebnym i przez to nie zniechęcać do siebie i swojej rodziny osób z zewnątrz. Jest to milczenie połączone z dużym osobistym cierpieniem.
Milczenie organizacyjne - stosujemy je, gdy nie chcemy proponowanych zmian lub gdy naruszane są normy moralne, a przełożony mógłby za to dotkliwie karać lub zmieniać dotychczasowe praktyki. Milczenie sprzyja wówczas utrwalaniu tzw.istniejącego stanu rzeczy.
Badania mówią, że bez przerwy i nagminnie otaczamy samocenzurą i milczeniem takie tematy, jak: seks, niewłaściwy język, przemoc, homoseksualizm, rasizm, religia.
Na ogół zawsze milczymy w sytuacjach, gdy grożą nam surowe konsekwencje za popełnione czyny. "Cierpimy wówczas w milczeniu"- boimy się napiętnowania i surowych kar.
Milczymy w sytuacjach zagrożenia naszego bezpieczeństwa. Milczenie sprzyja zapewnieniu sobie dobrego traktowania tych osób, z którymi pozostajemy w zależnościach, które są nam pomocne, i na których nam zależy.
Milcząc zabiegamy o zachowanie dotychczasowych, nieformalnych przywilejów.
Milczenie służy ubieganiu się o utrzymanie posiadanego, ale (być może) zagrożonego, miejsca pracy.
Znamy też tzw. milczenie oportunistyczne. Milczeć w tym znaczeniu - to realizować własne interesy za sprawą ukrywania niektórych informacji, przekazywania ich w sposób okrojony lub zniekształcony. Warto w takich przypadkach mieć świadomość, że milczącym manipulowaniem faktami "zapewniamy" sobie lepszą? pozycję, ale robimy to kosztem innych i z krzywdą dla innych.
Milczenie stosujemy też często, gdy spodziewamy się różnic w przekonaniach i opiniach. Nie wygłaszamy wtedy własnych poglądów, bo nie chcemy powodować lub pogłębiać konfliktów.
A teraz czas na refleksje. Złem milczenia na pewno jest utrzymywanie siebie w klimacie konformizmu - czyli osobistej skłonności i potrzeby podobania się tym, którzy mają większość, ulegania ich poglądom, zasadom, wartościom, wpływom. Zachowując milczenie rezygnujemy z własnego stanowiska w sprawie, własnych potrzeb, własnych opinii, własnej skuteczności na rzecz tych, którzy prą do przodu i realizują swoje interesy nie licząc się z całą resztą. Kosztem postawy milczenia bywa też, dodatkowo, niskie angażowanie się osób milczących w sprawy ważne, ale widziane przez nie inaczej niż jest to w wersji większościowej.
Milczenie, jak każda inna kwestia, ma także dobre strony. Wręcz niemożliwe byłoby nawiązanie jakiejkolwiek współpracy między ludźmi, gdyby każdy wyrażał swobodnie swoje opinie, i do tego, nie widział żadnych możliwości odstępstw od własnego zdania czy poglądu. Współpraca w realizacji tematów przecież zawsze wymaga ustępstw i milczenia.
Jak każdą kwestię, tak i milczenie należy widzieć wieloaspektowo. Stosować je z umiarem, delikatnością i nie zawsze. Należy mieć rozpoznanie interesów społecznych, osobistych, spraw ważniejszych i mniej ważnych, oczekiwanych efektów końcowych - i stosownie do tego rozpoznania się zachowywać.

piątek, 1 maja 2015

"Być obliczalnym?"

Przyglądamy się ludziom ze sceny politycznej oraz z naszego otoczenia i zadajemy sobie pytania (często nawet nie do końca uświadomione): z kim chcielibyśmy pracować czy współpracować? z kim robić jakiekolwiek interesy? kto zapewniłby nam poczucie bezpieczeństwa?,  kto (najprawdopodobniej) nie chciałby wyprowadzić nas "w pole"?
Wstępnie oceniamy ludzi intuicyjnie, na podstawie wyglądu i pozorów jakie stwarzają. Czego oczekujemy? Ogólnie mówiąc: poprawności w wyglądzie i zachowaniu. Pozytywny ogląd otwiera drogę do - ewentualnej - dalszej komunikacji.
Szczególnie przyglądamy się zachowaniu tych, z którymi zdarzyło nam się przebywać i tych, którzy chcieliby nami rządzić. To właśnie zachowanie odzwierciedla ich cechy i dyspozycje psychiczne. Patrzymy więc czy są to osoby, które lubią ludzi, szanują ich, są troskliwe, opiekuńcze, odpowiedzialne, szczere... . I - albo je akceptujemy, albo zachowujemy wobec nich dystans.
Nie bez znaczenia są ludzkie intencje. Próbujemy je odczytywać, zgłębiać, chcieć zrozumieć, zaakceptować. Patrzymy więc czy osoba jest autentyczna, tzn. czy jej zachowania wynikają z jej natury, czy też "działa pod publiczkę", by móc osiągać skrywane cele?
Zwracamy uwagę na samodzielność myślową człowieka. Oceniamy, jak postrzega rzeczywistość, czy ma swoje zdanie na różne sprawy i problemy, czy podejmuje samodzielne decyzje, czy często zmienia zdanie (bo lubi się podobać innym), czy bezustannie zmienia zdanie (bo chce się zawsze i wszystkim podobać)? Od poważnych ludzi oczekujemy pewnej poprawności i stabilności myślowej.
Ciekawi nas też zawsze funkcjonowanie osoby w rodzinie i środowisku zamieszkania. Wychodzimy z założenia, że kto ma dobre relacje z rodziną i sąsiadami, prawdopodobnie będzie chciał i potrafił współpracować z osobami spoza tego kręgu.
Zarówno w krótkim, jak i w długim horyzoncie czasowym lubimy i chcemy przebywać w towarzystwie osób obliczalnych, tzn. takich, które posiadają swój świat wartości, mają dobre relacje rodzinne, szanują siebie i innych, są odpowiedzialne za swoje słowa i zachowania, tworzą wokół siebie dobro, mają pewne zasady, których przestrzegają w swoim postępowaniu, są konsekwentne, pewne, stałe w uczuciach. Tacy ludzie dają poczucie bezpieczeństwa, stabilności, sprzyjają spokojnej i twórczej pracy, służą pomocą, nie męczą, nie dręczą, nie prowokują i nie prowadzą na manowce.
W tym miejscu warto zastanowić się nad sobą: jesteśmy obliczalni czy nie? W czym jesteśmy pewni, konsekwentni i nienaganni, a co trzeba zmieniać, dopracowywać? 

piątek, 24 kwietnia 2015

"Obietnice - oczekiwania,nadzieje, złudzenia, władza?"

Przed wyborami prezydenckimi słyszymy w mediach  mnóstwo deklaracji wygłaszanych przez kandydatów na urząd. Czego oni dla społeczeństwa nie zrobią? Jak będą walczyć o dobro Polski i Polaków? Jak im na dobru obywateli zależy?
Słysząc to, zadajemy sobie pytania: ile w tym prawdy? wierzyć, nie wierzyć? ufać, nie ufać? co jest realizacyjnie możliwe? co ma sens? co, naszym zdaniem, należy, jak najszybciej, zrobić? kto to zrobi najlepiej? która filozofia rządzenia najbardziej mi odpowiada?
Wiadomo - kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami. Czy jednak należy mamić ludzi zapewnieniami zbyt daleko idącymi i nieuczciwymi? "Człowiek szlachetny nie szafuje obietnicami, lecz czyni więcej niż przyrzekł". (Konfucjusz)
Gwarancje zawsze rodzą oczekiwania i nadzieje, wprowadzają ludzi w świat złudzeń. Niespełnione gwarancje - są powodem rozczarowań, zawodów, zniechęcenia, pretensji. Niedorzecznością jednak byłoby obiecywać 100% powodzenia, a po drugiej stronie, we wszystko wierzyć. Obiecujący to doskonale wiedzą.
Deklaracje są rodzajem wywierania wpływu. Każdy z nas chce słyszeć informacje zgodne z własnym myśleniem, marzeniami, doświadczeniem. Każdy z nas ma wizję świata lepszego, bogatszego, przyjaznego ludziom o różnym wykształceniu i statusie materialnym.  Docierające informacje powodują określone (często pożądane dla obiecujących) myślenie i zachowania. Uruchamiają w nas chęć identyfikowania się i podporządkowywania się tym, którzy głoszą tezy zgodne z "naszym widzeniem świata". Ponieważ wszyscy, w jakimś zakresie, pragniemy władzy, wszyscy też sięgamy po obietnice w obrębie kręgów swojego oddziaływania. Robimy to, by zjednywać i podporządkowywać sobie innych ludzi. Droga do władzy (zarówno w małym, jak i wielkim wymiarze) wiedzie m.in. przez wywieranie wpływu w drodze głoszenia obietnic wszystkim, którymi chcemy rządzić.
Trzeba także wiedzieć, że obietnice i wszelkie zapewnienia to swego rodzaju sposób manipulacji. Manipulujący- czyli sięgający po władzę - chcą, i robią wszystko, aby manipulowani, czyli wszyscy inni, czyli my - nieświadomie, ale z własnej woli - realizowali ich cele. Warto więc uważnie śledzić poczynania kandydatów do władzy i próbować zrozumieć intencje.
Jak widać, zachowania pretendentów do władzy oraz tych, którzy już władzę sprawują - sprowadzają się, w znaczącej mierze, do sprawnego używania języka. To język pozwala im głosić obietnice i tworzyć rzeczywistość relacji międzyludzkich. To język pozwala im opisywać świat i dokonywać jego interpretacji. To za pomocą języka mogą wpływać na innych (na nas) i sobie ich (nas) podporządkowywać.
Przemyślmy sobie, moim zdaniem, wymowne cytaty:
"Obietnicami każdego uczynić można bogatym". (Fryderyk Nietsche)
"Politycy wszędzie są tacy sami. Obiecują zbudować most nawet tam, gdzie nie ma rzeki". (Nikita Chruszczow)
"Jeśli nie spełniam twoich oczekiwań - nie obrażaj się. Przecież to są twoje oczekiwania, a nie moje obietnice". (Friedrich Hebbel)
Wniosek: patrzmy na świat i poczynania ludzi uważnie; słuchajmy ich obietnic, ale - nade wszystko - starajmy się zrozumieć intencje, zamysły, filozofię i możliwości tych, którzy obiecują.

piątek, 17 kwietnia 2015

"Zmysły, wrażliwość, poznanie-poznawanie"


W przyrodzie wielkie ożywienie. Zmiany dzieją się szybko. Dostrzegamy je już po kilku godzinach obserwacji. Rozkwitają polne kwiaty, obserwujemy wzrost trawy, pękanie na drzewach kwiatowych i liściowych pąków, prawie znienacka wyrastają kwiaty i tworzą "plamy kwiatowych kolorów", wszechobecna staje się delikatna - choć jeszcze nieśmiała - ale soczysta, przyciągająca wzrok, zieleń. Całości dopełnia wiosenne słońce. Ożywia, ubarwia, dodaje sił i witalności, i - pobudza ludzką wyobraźnię
"Artystyczną" i kreatywną rolę słońca dostrzegł Czesław Miłosz w wierszu "Barwy ze słońca są":

 Barwy ze słońca są. A ono nie ma
żadnej osobnej barwy,
bo ma wszystkie.
I cała ziemia jest niby poemat,
a słońce nad nią przedstawia artystę.

Kto chce malować świat
w barwnej postaci,
niechaj nie patrzy nigdy
prosto w słońce,

bo pamięć rzeczy,
które widział, straci.
Łzy tylko w oczach zostaną piekące.

Niechaj przyklęknie,
twarz ku trawie schyli
 i patrzy w promień od ziemi odbity.
Tam znajdzie wszystko
cośmy porzucili:
gwiazdy i róże, i zmierzchy i świty.

Wiosennego piękna nie wolno "przegapić". Każda obecność w naturze to okazja do kontemplacji i wielozmysłowego jego dostrzegania i poznawania. Bez przerwy oswajamy rzeczywistość zmysłami: wzrokiem, słuchem, smakiem, węchem, dotykiem, zmysłem odczuwania zimna i ciepła, zmysłem ułożenia części ciała względem siebie i zmysłem utrzymywania napięcia mięśniowego. Sprawne zmysły to bardzo dobry, choć często niedoceniany, sposób odbioru sygnałów płynących od otoczenia. To wielki dar umożliwiający i ułatwiający kontakt ze światem.
Wartym dostrzeżenia pomocnikiem zmysłów, jest bezsprzecznie, ludzka wrażliwość. Bazuje ona na naszych uczuciach i uczuciowości. Dzięki wrażliwości nie jesteśmy sami sobie, bo odczuwamy bliskość z otoczeniem, potrafimy się pięknem cieszyć i zachwycać, potrafimy odnajdywać w sobie siłę do podejmowania różnych kontaktów z naturą.
Kornel Ujejski w wierszu "Pewność" napisał:

Ludzie , ludzie, wy nie wiecie,
Że jest szczęście na tym świecie:
Patrzeć w niebo, gonić okiem
Za gwiazdeczką, za obłokiem,
Słuchać pieśni, którą śpiewa
Naszej duszy duch przyrody,
W głosie ptasząt, w dźwięku wody,
W szeleszczących listkach drzewa; (...)

Doskonałe piękno jest tylko w Naturze. Wiosną jest ono świeże i niewinne. Zachwycajmy się nim.

czwartek, 9 kwietnia 2015

"Wiosna - czas nadziei, pracy, kreatywności"

Patrzę przez okno i najwyraźniej ją widzę. Przyszła wraz z ożywczym słońcem ogrzewającym, rozweselającym, rozświetlającym świat i wyzwalającym - na nowo - siły witalne przyrody ożywionej. Nawet wiosenne powietrze jest inne. Takie przejrzyste, pachnące, kojące, ożywcze. Chce się więc żyć w rytm przyrody i w zgodzie z jej prawami. Chce się podziwiać otaczające, wszechobecne i niedoścignione piękno. Chce się być aktywnym i budować nową, sensowną,  użyteczną rzeczywistość.
Wiosna niewątpliwie budzi nadzieje. Mamy poczucie, że oto zaczyna się w świecie przyrody czas rozwoju, czas wzrostu, czas nowego, pięknego i dobrego. Liczymy na spełnianie się naszych marzeń. Mamy poczucie, że wystarczy tylko dołożyć odrobinę aktywności, staranności i pracy, a będzie tak, jak byśmy tego chcieli.
Nadzieja jest życzeniem i oczekiwaniem czegoś, czego bardzo chcemy, pragniemy. Towarzyszą jej pozytywne emocje: radość, poszukiwanie, oczekiwanie, podniecenie, zabawa, zadowolenie, akceptacja, przyjemność. Można powiedzieć, że cała wiosna to czas nadziei. Dla każdego z nas, to właśnie nadzieja jest siłą napędową do podejmowania różnych i różnorodnych działań w przeświadczeniu, że osiągniemy cel, że wszystko przebiegnie zgodnie z naszymi planami, że będzie sukces.
Często słyszymy powiedzenie:"nadzieja jest matką głupich", ale bez nadziei nie umielibyśmy żyć. Przez całe życie nam towarzyszy i dodaje sił. W sytuacjach trudnych czy beznadziejnych słyszymy: "nadzieja umiera ostatnia".

Na pewno warto poznać jeszcze kilka innych myśli na jej temat i rozważyć ich sens w swoim sercu. Oto propozycja:
 "Żeby coś robić, trzeba mieć nadzieję, że się to zrobi". (Lew Tołstoj)
"Karmieni nadzieją nigdy nie są syci". (autor nieznany)
"Nadzieja jest odwieczną wszystkich ludzi piastunką: kołysze nas bezustannie i smutki nasze usypia". (Klementyna Hoffmanowa)
"Wiara plus nadzieja to furtka dla możliwości". (Zbigniew Różanek)
"Budzić nadzieję w sobie i innych, oznacza dodawać odwagi, dodawać życia". (Phil Bosmans)
"Nadzieja - siostra lęku, matka prośby, kornej niemocy starca opiekunka". (Leopold Staff)
"Nadzieja - marzenia i oczekiwania zawinięte w jedną paczkę". (Ambrose Bierce)
"Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem". (Dante Alighieri)

Wiosna to też czas intensywnej pracy - w rolnictwie - ale nie tylko. Rolnictwo jednakże musi funkcjonować w takt natury. Przyroda nie uznaje spóźnień. Wszystko dzieje się tu w swoim czasie. Tylko nadzieja i praca gwarantują zbiory, plony, zadowolenie, satysfakcję. Sama nadzieja to za mało.
I jeszcze słóweczko o kreatywności. Bez niej nie byłoby rozwoju. To nasza aktywność, pomysłowość, inicjatywa, fantazja, energia, przedsiębiorczość, błyskotliwość i wyobraźnia sprawiają, że zdarzają się nowości, usprawnienia, ulepszenia, odkrycia, nowe spojrzenie na to co jest. Poprawiajmy, ulepszajmy, przekształcajmy, zmieniajmy nasz "mały świat" tak, aby było lepiej, piękniej, bogaciej, przyjaźniej. Nadzieja jest jak słońce. Z nią wszystko wydaje się możliwe i piękniejsze.