czwartek, 31 stycznia 2013

"Przez żołądek do serca"

Kuchnia to w każdym domu bardzo ważne miejsce. Rodzina chętnie się w nim spotyka i komunikuje. Do kuchni wchodzimy, by zaspokoić głód, ale też po to, by przyjemnie spędzić chwilkę czasu w sposób kameralny, delektując się ulubionym napitkiem (kawą, zielona herbatą, kompotem, ...) czy ulubionymi przysmakami.  Ważny jest więc klimat  pomieszczenia (kolor ścian, meble, oświetlenie). "Jemy oczami", a to oznacza, że na równi ze smakowicie zaserwowanymi daniami, liczy się wystrój miejsca. Kuchnia  musi więc być urządzona praktycznie (liczy się komfort, bezpieczeństwo, przemyślana linia produkcyjna, dodatkowe źródło światła, dobra organizacja, porządek). Najlepiej sprawdza się prostota, własny styl, ulubiony kolor (dobrze jest, gdy wszystko pasuje do naszej osobowości). Ponieważ wiele osób deklaruje, że lubi spędzać czas w kuchni, i że jest to ciekawy sposób spędzania czasu (w tym także czasu wolnego), to nasuwa się wniosek, że gotowanie jest zajęciem lubianym, docenianym, zdrowym, modnym. Wielu osobom ta pasja pozwala osiągnąć w gotowaniu poziom mistrzowski i zostać artystami sztuki kulinarnej, a każdemu z nas ułatwia rozumne, rozsądne i świadome traktowanie konsumpcji, dostrzeganie przyjemności z niej płynących i różnorodnych zagrożeń. Moje preferencje w kwestii sztuki kulinarnej można określić słowami: prostota i elegancja.  Gromadzę więc przepisy tylko prostych dań, które testuję, a czasem udoskonalam. Podglądam kuchnię regionalną i jestem nią oczarowana. Dziś przytoczę przepis na łemkowskie danie o nazwie "War ze zlepieńcami": Ugotować rosół z wołowego lub baraniego mięsa  z dodatkiem jarzyn, liścia laurowego i ziela angielskiego. Następnie przecedzić go i połączyć z sokiem z kiszonej kapusty w proporcjach: na 1 litr rosołu 0,5 litra soku. Dodać czosnek i majeranek w ilości według uznania. Mięso z rosołu wraz z namoczoną bułką przemielić. Dodać sól, pieprz, zrumienioną cebulkę. Z tak przygotowanym farszem wykonać maleńkie pierożki. Podawać zupę "war" z zieleniną i  (osobno ugotowanymi) pierożkami. Jest to danie proste, regionalne. Dobrze smakuje, rozgrzewa, sprzyja dobrej komunikacji domowników i budowaniu nastroju szczęścia w domu.

niedziela, 27 stycznia 2013

"Kasza jaglana oczyszcza organizm z toksyn"

Zdrowie to fundament szczęścia. Troska o zdrowie zawsze procentuje. Nikt lepiej nie zatroszczy się o nasze zdrowie niż my sami. Dziś chcę się wypowiedzieć w kwestii odtruwania organizmu z toksyn.Toksyny to trucizny w postaci stałej, ciekłej lub gazowej, które gromadzą się w naszym organizmie wskutek jedzenia, oddychania czy przebywania w skażonym środowisku. Wytwarzają je drobnoustroje, rośliny oraz zwierzęta, i nie sposób się przed nimi uchronić.Wiedząc o ich szkodliwym działaniu na organizm, każdy powinien na własną rękę podjąć stałą z nimi walkę. Doskonałym "środkiem oczyszczającym" jest ugotowana na mleku kasza jaglana. Rzecz polega na jedzeniu jej przez cały dzień (5 posiłków, w odstępach czasowych co 2-3 godziny). Jedynym uzupełnieniem tej jednodniowej diety jest woda niegazowana w ilości 2 litrów na dobę. Dobrze jest powtarzać dietę co tydzień, najlepiej w dniu wolnym od pracy, bo może powodować gorszą koncentrację uwagi. A teraz słów kilka o samej kaszy jaglanej. Uzyskiwana jest z prosa. Zawiera dużo soli mineralnych (wapń, potas, fosfor, miedź, żelazo), witamin z grupy B, lecytynę, krzemionkę. Lecytyna wpływa na lepszą pamięć i reguluje ilość cholesterolu we krwi. Krzemionka poprawia wygląd skóry, zębów, paznokci, włosów. Antyoksydanty zawarte w kaszy jaglanej wychwytują wolne rodniki, które są odpowiedzialne za powstawanie nowotworów. Dodatkowo kasza ta ma właściwość usuwania nadmiaru wilgoci z organizmu (różnego rodzaju śluzów związanych z katarem, kaszlem, chorobami płuc i oskrzeli). Jest właściwym produktem dla osób pozostających na diecie bezglutenowej, a kleik z jaglanki ułatwia powrót do zdrowia osobom po operacjach. Sprzyja więc zdrowiu i urodzie. Warta jest zainteresowania: odtruwa, oczyszcza, działa antyprzeziębieniowo, antydepresyjnie, antynowotworowo. Oprócz tego, jest łatwa w przygotowaniu i dobrze smakuje. Nasze zdrowie i szczęście jest w naszych rękach, należy się więc każdego dnia o nie troszczyć!

czwartek, 24 stycznia 2013

"Samotne spacery zimą"

Spacery to "sport" idealny, bo najbardziej naturalny. W codziennym zabieganiu nie uświadamiamy sobie ich bezcennych walorów i często je banalizujemy. Warto jednakże nosić w sobie świadomość dobrodziejstw płynących z tej, dostępnej dla każdego, formy ruchu. Na pewno każdy doświadczył lepszego samopoczucia po odbyciu swobodnego marszu na jakimś przypadkowym, bądź z góry wyznaczonym, odcinku drogi.  Jest to niewątpliwie odprężająca moc swobodnego ruchu na świeżym powietrzu, ważna szczególnie w zimie. Zbawienna rola spacerów wyraża się przede wszystkim w poprawie wentylacji płuc,  pobudzeniu układu sercowo-naczyniowego, regulacji przemiany materii, wpływie na obniżenie ciśnienia i cholesterolu oraz w spowolnieniu osteoporozy. Do tego trzeba jeszcze dołożyć informację, że spacery obniżają skutecznie poziom stresu (mówi się, że stres trzeba wychodzić), poprawiają nastrój, wzmacniają poczucie wiary we własne siły, są źródłem, niezbędnego do życia, wysiłku fizycznego, hartują, umożliwiają spalanie kalorii. (W pracy nad właściwą masą naszego ciała można wykorzystywać ustalenie, że na odcinku 6 km gubimy 360 kcal). A teraz jeszcze słów kilka o walorach samotnych spacerów. Spacerując samotnie w pełni sami kierujemy naszym ruchem - idziemy szybciej, wolniej, stoimy, głęboko oddychamy, podbiegamy, wprowadzamy tory przeszkód uatrakcyjniających wędrówkę itp. Uwzględniamy również naszą kondycję, samopoczucie, nastrój, jakieś dodatkowe, własne cele. Mamy czas na wsłuchanie się w pracę organizmu, kontemplację, zakosztowanie ciszy, podziw dla piękna przyrody, fotografię, czasem rozmowę z kimś przypadkowo spotkanym, itp. Spacery są więc łatwym, dostępnym i doskonałym sposobem utrzymania organizmu w dobrej formie i zachowania bezcennego zdrowia. Dostrzegł to już przed wiekami, i przedstawił w formie fraszki, Jan Kochanowski (fraszka "Na zdrowie"). Do dziś to spostrzeżenie jest aktualne. Podstawą wszelkich przedsięwzięć i marzeń o szczęściu jest upragnione ZDROWIE.
"(...) Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także wiek młody
I dar urody,
Miejsca wysokie,
Władze szerokie,
Dobre są, ale -
Gdy zdrowie w cale. (...)".

wtorek, 22 stycznia 2013

"Polubić zimę"

Zima to pora roku nie przez wszystkich lubiana. Wymaga od nas dobrej kondycji fizycznej, aktywności (w trudniejszych warunkach atmosferycznych), uwagi, rozwagi, roztropności. Aby każdy dzień (a zimowy przede wszystkim) należał do udanych, należy samemu o to zadbać i dobrze go zacząć. Osobiście zaczynam dzień od wypicia szklanki przegotowanej wody z dodatkiem soku z kawałka cytryny (według uznania) i łyżki miodu pszczelego. Miksturę przygotowuję wieczorem i pozostawiam do rana w temperaturze pokojowej. Kolejną czynnością jest wietrzenie mieszkania (niezależnie od warunków atmosferycznych i temperatury). Domowe ćwiczenia gimnastyczne wykonuję korzystając dodatkowo z orzeźwiających walorów świeżego powietrza. W ćwiczeniach zwracam uwagę na właściwe tempo, dynamikę.  Dotlenienie organizmu i poranne przygotowanie go do aktywności, to moim zdaniem, klucz do dobrego samopoczucia, pozytywnego myślenia i odczuwania radości życia. No i jeszcze poranna konsumpcja. Ważną rzeczą jest jadanie pełnowartościowych, lekkich śniadań. Moje preferencje to domowe płatki śniadaniowe z mlekiem. Przygotowuję je z zachowaniem następujących proporcji: 6 szklanek płatków owsianych górskich, 1 szklanka suszonych moreli, 1 szklanka pestek z dyni, 1 szklanka słonecznika, 1 szklanka owoców żurawiny, 1 szklanka orzechów włoskich, 1 szklanka siemienia lnianego, 1 szklanka rodzynek, 1 szklanka otrębów owsianych. Tak przygotowane płatki przechowuję w pojemniku z przykrywką i wykorzystuję do wyczerpania zapasów.Jestem w pełni przekonana, że dobrze zorganizowany początek dnia to gwarancja zdrowia, dobrego samopoczucia, pozytywnego nastawienia do czekających nas zadań i ludzi -współpracowników, optymizmu, a w efekcie końcowym, oczekiwanego przez wszystkich, poczucia szczęścia.

środa, 16 stycznia 2013

'Domowe ćwiczenia gimnastyczne"

Nowy rok kalendarzowy dla wielu osób stanowi okazję do podejmowania postanowień noworocznych. Obejmują one: a to rozwój osobisty, a to sprawy domowe, rodzinne, a to nasze plany podróżnicze, związane z poznawaniem kraju czy świata. Często bywa, że dotyczą realizacji jeszcze jakichś innych, naszych, ważnych potrzeb czy marzeń. Postanowienia należy robić i mieć. Wyznaczają one życiowe cele i zadania na najbliższy czas. Mówią też o nas, naszym perspektywicznym myśleniu i o naszej refleksyjności. Są też, bezsprzecznie, ćwiczeniem charakteru. Wymagają przecież pewnego wysiłku, determinacji, poświęcenia się sprawie. Wiele osób, a może nawet zdecydowana większość, ma kłopoty z realizacją wyznaczonych sobie zadań. Specjaliści radzą, by nasze postanowienia były realne, mierzalne, konkretne, akceptowalne, realizowane na zasadzie wykonywania małych kroków, nagradzania siebie i z udziałem "grupy wsparcia". Podstawową sprawą, jak we wszystkim, jest upór i wytrwałość. To one prowadzą do sukcesów i należy je u siebie wypracowywać. Moim postanowieniem na bieżący rok jest codzienne wykonywanie ćwiczeń gimnastycznych. Opracowałam już nawet, taki własny, zestaw na potrzeby domowe. Oto on:
1. Ćwiczenie dużych grup mięśniowych: przysiad podparty i powolny wyprost do stania z ramionami w górę w skos. Liczę do 4. Powrót do pozycji wyjściowej w tym samym tempie. (Powtórzyć 6X)
2. Ćwiczenie równowagi: marsz (może być w miejscu) z wysokim unoszeniem kolan , stanie jednonóż - na przemian, raz na jednej, raz na drugiej nodze, ręce w bok.
3. Ćwiczenie równowagi: w staniu jednonóż - palcami stopy drugiej nogi dotykam podłogi (liczę do 4), a następnie w tym samym tempie zataczam kółeczka. Zmiana nóg.
4. Ćwiczenie nóg: chód w przysiadzie (liczę do 10), a potem chód we wspięciu na palcach (też liczę do 10).
5. Ćwiczenie tułowia: stanie w rozkroku, skłony do podłogi (dotknięcie jej palcami dłoni) i wyprost ze wskazaniem sufitu. Liczę do 4.
6. Ćwiczenie tułowia: stanie w rozkroku, ręce na biodrach - głębokie skręty tułowia raz w prawo, raz w lewo (stopy przywarte do podłogi). Liczę na 4. Potem lekki bieg w miejscu lub po pomieszczeniu.
7. Ćwiczenie tułowia:stanie w rozkroku, ręce wzdłuż tułowia - skłony w bok, raz w jedną, raz w drugą stronę.
8. Podskoki: rozkrok i zeskok do postawy, ale mogą być także skoki
"pajaca": rozkrok i ramiona w bok, zeskok i ramiona wzdłuż tułowia.
9. Ćwiczenie ramion: siad skrzyżny, ręce wzdłuż tułowia. Liczę do 4 i przenoszę ręce w górę (klaśnięcie nad głową), opuszczam ręce do pozycji wyjściowej w tym samym tempie.
10. Ćwiczenie wyprostne: stanie w rozkroku i dotykanie się palców dłoni na plecach, raz z jednej, raz z drugiej strony.
Ćwiczenia z piłką:
11. Stanie w rozkroku, w skłonie - toczenie piłki z ręki do ręki, zatoczenie "ósemki" wokół stóp. Po kilku powtórzeniach wyprost i uniesienie piłki nad głowę.
12. Toczenie piłki stopą w przód i w tył oraz zataczanie koła.
13. Stanie w rozkroku, nogi proste w kolanach. Wznos piłki w górę - wdech, skłon - wydech.
14.Leżenie na brzuchu, pięty złączone: uniesienie piłki w górę - wdech, opuszczenie - wydech. Liczę do 10.
15. Leżenie na plecach, piłka za głową - wdech, piłka na brzuchu - wydech.
16. Leżenie na plecach: "kolana biją brawo".
17. Leżenie na plecach, piłka między stopami - podnoszenie piłki do świecy, a potem opuszczanie do podłogi z liczeniem do 5.
18. Siad skrzyżny, toczenie piłki wokół ciała ( z przodu na daleko wyciągniętych rękach, z tyłu blisko). toczymy piłkę raz w prawo, raz w lewo.
19. Siad na piętach - odsuwanie i przysuwanie piłki, cały czas siedząc na piętach.
20. Chód na przemian, na palcach i piętach po całym pomieszczeniu.
21. Sprawdzenie prawidłowej postawy: stanie prościutko przy ścianie.

Ćwiczmy razem dla dobrej kondycji, zdrowia i szczęścia.




sobota, 12 stycznia 2013

"Karnawał sprzyja aktywności ruchowej"

Karnawał, dawniej nazywany zapustami, to okres od Trzech Króli do wtorku przed Środą Popielcową.  Słowo "karnawał" pochodzi z języka włoskiego i oznacza "mięsopust" czyli pożegnanie z mięsem.  Mięsopust jednakże obowiązywał, i nadal obowiązuje, tylko w czasie ostatnich kilku dni karnawału, czyli w czasie ostatków zapustu. Pozostałe dni karnawału, w tradycji polskiej, związane były zawsze z obżarstwem, opilstwem, tańcami, zabawami, balami, kuligami, maskaradami. Wierzenia i przesądy ludowe głosiły także, że im wyższe skoki podczas zabaw i tańców, tym wyżej wyrośnie zboże. Należało więc dobrze się bawić i wysoko skakać. W obecnej chwili wszystkie karnawałowe tradycje uległy zapomnieniu i prawie nie istnieją. No może jeszcze w małym zakresie pielęgnowane są w przedszkolach i szkołach. Moje obserwacje (obejmujące okres ostatnich kilku lat), nie potwierdzają większego zaangażowania społeczności lokalnej w aktywność zabawową i taneczną. Zastanawiam się dlaczego tak jest? Przecież walory zabawy są znane, doceniane i niepodważalne. To doskonała forma rozrywki i kreatywny czynnik rozwoju człowieka (poprawia sprawność płuc, korzystnie wpływa na trawienie i wydzielanie wewnętrzne, uspokaja układ nerwowy).  To także czynnik społecznej integracji (pozwala się cieszyć wraz z innymi oraz przeżywać z nimi  poczucie wspólnoty). I jeszcze coś bardzo ważnego - sprzyja spaleniu nadmiaru kalorii i realizacji potrzeby ruchu. Mając to wszystko na uwadze trzeba koniecznie dobrze zaplanować czas i zaliczyć "taneczny wieczór" w "karnawale 2013". Muzyka, ruch i dobre towarzystwo spowodują przypływ pozytywnych emocji, a te są podstawą odczuwania prawdziwego szczęścia.

piątek, 4 stycznia 2013

"Szczęśliwa trzynastka?"

Za nami czas Świąt Bożego Narodzenia, pożegnania starego, 2012 roku i powitania nowego - 2013 czyli czas świętowania, podsumowań, refleksji i oczekiwań. Każdy z nas ma jakieś warunki materialne, status społeczny, potencjał, potrzeby, konieczności, marzenia i oczekiwania. Nowy rok to zawsze czas zadawania sobie wielu pytań: co ten rok przyniesie, czy nie będzie kłopotów zdrowotnych, czy będzie praca, czy zarobki pozwolą spokojnie żyć, czy uda się zrealizować przynajmniej te najważniejsze marzenia, itd. Z uwagą słuchamy więc prognoz ekonomicznych dla świata i kraju, śledzimy podejmowane przez polityków decyzje polityczne i gospodarcze. Dokonujemy bilansu przychodów i wydatków. Planujemy kierunki naszego rozwoju i  szukamy środków niezbędnych do zrealizowania tego zamierzenia. Zastanawiamy się, jak zwiększyć nasze przychody. Być może chcemy (lub zmuszeni jesteśmy przez różne okoliczności) uruchomić własną działalność gospodarczą,  musimy się więc wielu rzeczy nauczyć, żeby decyzja się powiodła. Trudno jest omówić różnorodność spraw i problemów, które jawią się przed nami i nas nurtują. Jedno jest pewne - wszyscy marzymy o tym, żeby nowy, 2013 rok przyniósł nam zdrowie, szczęście, pomyślność, zadowolenie, spełnienie marzeń, rozwój i dostatek. Ponieważ nie mamy pewności, że się tak stanie, to przeglądamy, oprócz danych naukowych, przesłanek polityczno-ekonomicznych i społecznych, jeszcze te - pseudonaukowe - sposoby przewidywania przyszłości. Myślę tu o różnego rodzaju wróżbach (astrologia - badanie korelacji między zjawiskami na niebie, a losem ludzi; kartomancja - wróżenie z kart; numerologia - wróżenie oparte na symbolice cyfr; prognozy pogody; teriomancja - wróżenie z zachowania dzikich zwierząt, horoskopy, itp). Na chwilę obecną nie istnieje żaden dowód, w jakikolwiek sposób potwierdzający skuteczność wróżenia, ale warto przewidywania znać.  Warto też zauważyć, że rok 2013 to (według horoskopu chińskiego) rok węża (cokolwiek to oznacza). Charakterystyka tego zwierzęcia jest obiecująca: wielki szczęściarz, osiągający wielkie sukcesy  niskim nakładem pracy;  zwierzę o ogromnej intuicji i talencie (szansa na sławę i bogactwo); esteta; kocha piękno, ma wyczucie smaku; pracować potrafi jedynie w spokoju; sfera finansowa nie stanowi dla niego problemu, nie jest rozrzutny. W roku węża podobno najwięcej korzyści będą odnosić osoby, które ufają logice, a nie emocjom. I jeszcze coś o "szczęśliwej trzynastce".  Za taką -cyfrę "trzynaście" - uważają Chińczycy. Podobnie jest w mitologii indiańskiej (13 niebios, 13 bogów, boska trzynastka). Szczęśliwa "trzynastka" występuje też w sabatach czarownic (było ich zawsze 13). Osobiście uważam, że przesądy i zabobony są przez nas samych kultywowane i przekazywane następnym pokoleniom. Sama, od zawsze, uważam "trzynastkę" za cyfrę szczęśliwą. Moje mieszkanie ma także numer "13". Wszystko, co się w nim wydarzyło określam (z pełnym przekonaniem),  słowem - SZCZĘŚLIWE. Życzę więc wszystkim, a szczególnie uważającym "trzynastkę" za pechową,  szczęścia i wszelkiej pomyślności na 2013 rok.