czwartek, 22 listopada 2012

" Śmierć wymusza refleksje?"

Słowo "śmierć"zawsze wywołuje lęk, strach, obawy. Staramy się nawet nie często go używać, bo powoduje złe skojarzenia. Jednakże bywają takie chwile, w których dowiadujemy się o odejściu kogoś bliskiego. Przeżywamy szok, wzburzenie, żal, uczucie braku, lęku, niemocy. Wynika to z bezradności wobec starości i chorób oraz nieskuteczności w ratowaniu życia. Gdy wkracza "ona", nie mamy już nic do powiedzenia. Musimy ją zaakceptować. Osoby wierzące oczekują na życie wieczne. Nadzieja ta łagodzi rozterki i niepokoje, pod warunkiem dobrze i uczciwie przeżytego życia. Dla bliskich zmarłego, nastaje trudny czas żałoby; długiego powrotu do równowagi, któremu towarzyszy płacz, żal, cierpienie, dokuczliwe uczucie braku, opuszczenia, goryczy, złości, apatii. Zadajemy sobie wielokrotnie pytanie, dlaczego tak się stało, dlaczego śmierć jest nieuchronna, co dalej. Podejmujemy liczne próby udzielania sobie odpowiedzi na pytania,  czy można było jeszcze coś zrobić dla zmarłego, jak jeszcze można było mu ulżyć w cierpieniu, czy wystarczająco długo towarzyszyliśmy jego odchodzeniu. Jest też coś pozytywnego. Śmierć, pomimo okrucieństwa, kształtuje nas. Uczy mądrości, roztropności, odpowiedzialności, dodaje siły, wymusza zmiany w życiu rodziny, uczy radzenia sobie z tęsknotą za przeszłością. Każe też stale mieć na uwadze powiedzenie: "Jakie życie, taka śmierć", i słowa księdza Jana Twardowskiego: "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz