sobota, 14 listopada 2015

"Wielokulturowość i migracje ludności"

Jesteśmy uczestnikami rozwoju cywilizacji, w której dochodzi do unifikacji kultury oraz spychania na dalszy plan kultur poszczególnych grup etnicznych i kultur poszczególnych narodów. Tworzenie się kultury globalnej skutkuje zatracaniem się odrębności etnicznej i narodowej mniejszych i większych grup społecznych. Nie jest to dobre. Chodzi przecież o poszanowanie każdej z kultur, pielęgnowanie różnorodności, współpracę, uzupełnianie się, a nie o eliminację, zwalczanie czy spłaszczanie kulturowego dorobku i kulturowej wyrazistości.
Współistnienie kultur - zjawisko ze wszech miar pożądane,oczekiwane, pozytywne. Powinno zawsze opierać się na procesie wzajemnego poznawania dorobku kulturowego, chęci wzajemnego porozumiewania się, przestrzeganiu zasad dobrej współpracy oraz prowadzeniu stałego i konstruktywnego dialogu.
Wielokulturowość może istnieć także w przypadku, gdy różne kultury funkcjonują obok siebie -choć - na jednym obszarze. Taki stan jednak nigdy nie zadowala. Powoduje, że ludzie, co prawda, żyją w swoich kulturach, ale nie chcą lub nie mogą (z jakichś powodów) się integrować, nie ma między nimi wymiany kulturowej, nie ma współpracy, nie ma zgodnego i twórczego współistnienia. Żyją więc we wzajemnej izolacji czyli w tzw. gettach, a taki stan zaprzecza pożądanemu, dobrze pojętemu współistnieniu kultur.

Polska jest krajem, w którym zgodnie żyją - od dawna - takie grupy etniczne, jak Białorusini, Ukraińcy, Litwini, Tatarzy. Grupy te integrują się oraz pozostają w stałym i wzajemnym - z Polakami - dialogu. Współistnienie oparte jest więc na wzajemnym słuchaniu siebie, respektowaniu uwag i oczekiwań, szacunku i porozumieniu.
Czy w związku z zalewającą Europę, ogromną liczebnie, ciągle niekontrolowaną migracją uchodźców afrykańskich jesteśmy otwarci na podobną akceptację w obrębie naszej państwowości?
Uważam zdecydowanie, że nie. Kultura uciekinierów afrykańskich jest całkowicie odrębna od naszej, niechętna jakiejkolwiek integracji, niezrozumiała dla nas, kontrolowana przez islam i do tego jeszcze - generująca ten zawsze zaskakujący i bulwersujący - prowadzony od lat - bezwzględny terroryzm.
Nawet jeśli rozum mówi nam, że ludziom w potrzebie należy pomagać, to intuicja i instynkt samozachowawczy nawołują do daleko idącej ostrożności.
Popatrzmy też na to, co robią silniejsi od nas ekonomicznie, rządzący Światem i doświadczeni życiem Amerykanie, Żydzi, czy kraje arabskie. Oni od początku ich nie chcą i nie przyjmują - boją się terroryzmu, którego smak znają.  "Dmuchają na zimne", wiedzą, że "strzeżonego Pan Bóg strzeże".

Trzeba jeszcze wspomnieć o jednym - o ludzkich zachowaniach płynących z "konstrukcji" każdego z naszych organizmów. Zetknięcie z innymi, różnymi od nas, obcymi kulturowo - uruchamia reakcje psychologiczne. Inność w otoczeniu powoduje powstawanie niekontrolowanych odczuć, emocji, nastawień. Boimy się zmian. Z lęku przed zburzeniem istniejącego i zaakceptowanego przez nas porządku rodzi się nieufność i wrogość. Agresja dopełnia wszystkiego co najgorsze. W sposób najbardziej brutalny chcemy zawsze bronić dotychczasowego stanu posiadania.

Ostatnie zamachy w Paryżu z licznymi ofiarami i poszkodowanymi na pewno wpłyną na otrzeźwienie rządzących. Trzeba koniecznie powstrzymać falę uchodźców i "prześwietlić" tych, którzy już dotarli do Europy. Grzechem zaniedbania byłoby doprowadzenie do chaosu w imię naiwnie pojętej troski o uchodźców - ludzi odmiennej religii, tradycji, kultury. Ilość "przybyszów" również nie służy przyjaznej integracji. Należy emocje i "dobre wychowanie" odłożyć na dalszy plan, a włączyć zdrowy rozsądek i rozum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz